Korespondencja z Wenecji
„Dyskusje o przyszłości kina często kończą się na dywagacjach na temat filmowego biznesu. Dla mnie najważniejsze jest to, co powstanie, o czym będziemy opowiadać. Gdzie to obejrzymy jest sprawą drugorzędną. Świat się zmienia, ale sztuka musi przetrwać (...) To ekscytujące, gdy widzisz, jak wybucha talent widzisz zupełnie nowego reżysera, aktora, pisarza… – powiedziała Julianne Moore, przewodnicząca tegorocznego jury, podczas pierwszej weneckiej konferencji prasowej i podsumowała: „Kiedy mówimy o przyszłości kina, nie zastanawiajmy się, jak będzie się rozwijał biznes. Rozmawiajmy o sztuce”.
Czytaj więcej
W środę zaczyna się festiwal z udziałem wielu gwiazd, ale tym razem i z mocnym akcentem ukraińskim.
Aktorka przyznała, że sama zakochała się w sztuce filmowej, gdy miała 10 lat i w kinie w Juneau na Alasce obejrzała film Johna Cassavetesa „Minnie i Moskowitz”. I już wtedy marzyła, by znaleźć się w tym świecie.
Moore wspominała też, że po raz pierwszy przyjechała do Wenecji w 1986 roku, gdy grała Frannie Hughes w telenoweli „As The World Turns”. „Gdybym wtedy wiedziała, że kiedyś będę tu przewodniczącą jury, chyba wpadłabym do kanału” — śmiała się.