W 1971 roku młodzi Duńczycy, zafascynowani festiwalem w Woodstock, zajęli opuszczone koszary w centrum Kopenhagi i utworzyli wolne miasto Christiania. Do liczącej około tysiąca członków wspólnoty należały głównie osoby nie mieszczące się w tradycyjnych ramach społecznych. Pragnęli stworzyć wolne społeczeństwo oparte na poczuciu wspólnoty. Chociaż Lato Miłości dawno się skończyło, hipisów nadal można tam spotkać. Co roku Christianię – symbol duńskiej tolerancji odwiedza pół miliona turystów.
– Zbyt wiele widziałam jako dziecko – opowiada dorosła już córka hipisów mieszkających w Christianii.
Jej rodzice, podobnie jak ich współkompani byli pochłonięci budowaniem świata dla innych tak bardzo, że dzieci często bywały zaniedbywane, musiały sobie radzić same. Wielu rodziców nie wiedziało, co oznacza odpowiedzialność za własne potomstwo. Były też narkotyki, także picie na umór. Po zmroku bywało bardzo niebezpiecznie, a latarni nie było. Dzieci zostawały same, gdy rodzice zaczynali imprezowanie. Kilkulatkowie często sobie z tym nie radzili.
Była wprawdzie wspaniała atmosfera i pełen luz, ale dla dzieci nie to było najważniejsze.
– Potrzebowałam tylko ciepłego łóżka, poczucia bezpieczeństwa, obecności rodziców – wspomina po latach jedno z dorosłych dziś dzieci.