„Wszyscy święci New Jersey": tylko dla przyjaciół dobrze znanej rodziny

„Wszyscy święci New Jersey" to filmowy prequel serialu „Rodzina Soprano". Pozycja raczej dla wielbicieli pierwowzoru.

Aktualizacja: 30.10.2021 15:49 Publikacja: 28.10.2021 18:01

Michael Gandolfini (młody Tony Soprano) i Alessandro Nivola (Dickie Moltisanti)

Michael Gandolfini (młody Tony Soprano) i Alessandro Nivola (Dickie Moltisanti)

Foto: WARNER BROS.

O filmie nawiązującym do legendarnego serialu, stworzonego dla HBO przez Davida Chase'a pod koniec lat 90., wiadomo było jedno – nie zagra w nim James Gandolfini. W 2013 r. był na wakacjach w Rzymie, kiedy nagle zasłabł. Jak się później okazało – zawał serca. Był we Włoszech z 13-letnim wówczas synem Michaelem i to nastolatek zadzwonił po pomoc. Niestety, bezskutecznie. Aktor, który zachwycił świat rolą Tony'ego Soprano, szefa mafii w New Jersey, zmarł w wieku 52 lat.

Jak opowiada Michael w wywiadach, to po śmierci ojca zdecydował, że zostanie aktorem. I zagrał w paru produkcjach drugoplanowe role, najbarwniejszą była ta z serialu „Kroniki Times Square".

Kiedy pojawiła się propozycja od producentów „Wszystkich świętych New Jersey", nie mógł odmówić – miał bowiem zagrać słynną postać gangstera, w którą wcielał się jego ojciec. Tyle że odpowiednio młodszą. Wyszło to całkiem zgrabnie, ale też nie miał wielkiego pola do popisu. Nowy film Davida Chase'a i reżyserującego obraz Alana Taylora nie jest o Tonym.

Twórcy nieszczególnie troszczą się o widza, który nie zna serialu. Na każdym rogu czai się znaczący cytat lub znajoma postać.

Bohatera skrywa już tytuł filmu, swoisty rebus. „Many Saints of Newark" to nic innego jak włoskie „Molti santi z Newark". Czyli nie Sopranowie, ale Moltisanti. W serialu tę familię reprezentował Christopher, w którego doskonale wcielał się Michael Imperioli. I to on jest narratorem tej opowieści, a głównym bohaterem jest jego ojciec – Dickie Moltisanti (Alessandro Nivola).

Jest druga połowa lat 60. i Dickie ma problem z owdowiałym ojcem (Ray Liotta), który przywiózł z Włoch piękną młodą żonę Giuseppinę. Dickiemu też Włoszka wpadła w oko. Na drugim planie mamy inny wątek – w 1967 r. w Newark wybuchają zamieszki na tle rasowym.

I tak toczy się ta historia romansu i zemsty – przewidywalna, statyczna, pozbawiona błysku w dialogach i średnio zagrana. O ile jeszcze broni się jako film telewizyjny (tak jest dystrybuowany w krajach, gdzie dostępne jest HBO Max), o tyle dużo gorzej wypada w kinie, a tak jest u nas.

Twórcy nieszczególnie troszczą się o widza, który nie zna serialu. Na każdym rogu czai się bowiem znaczący cytat lub znajoma postać. To już nawet nie mruganie, tylko istny tik nerwowy. Jest młody Silvio Dante walczący z łysiną, „Pussy" Bonpensiero z cygarem w zębach oraz psychotyczny Paulie Gaultieri męczący wkrętarką swoje ofiary.

Jest i wspomniany Tony Soprano, który zastanawia się: iść w sport czy w „fach" ojca. Towarzyszy mu przyszła żona Carmela i inne postacie. Żadna nie dostała własnego scenariuszowego życia, ich obecność na ekranie sprowadza się do naśladowania swego starszego wcielenia – czasami wręcz parodystycznie. Matka Tony'ego to oczywiście królowa dramy, która nieustannie narzeka w charakterystycznym dla siebie stylu („Poor you!"), a Corrado „Junior" Soprano pielęgnuje kompleks mniej zdolnego brata.

Niewiele z tego wynika, chociaż przyjemnie powspominać. Kusi też, by włączyć oryginał i przypomnieć sobie jeden z najlepszych seriali w historii telewizji. Takie sopranowskie dziady – jak znalazł na początek listopada.

O filmie nawiązującym do legendarnego serialu, stworzonego dla HBO przez Davida Chase'a pod koniec lat 90., wiadomo było jedno – nie zagra w nim James Gandolfini. W 2013 r. był na wakacjach w Rzymie, kiedy nagle zasłabł. Jak się później okazało – zawał serca. Był we Włoszech z 13-letnim wówczas synem Michaelem i to nastolatek zadzwonił po pomoc. Niestety, bezskutecznie. Aktor, który zachwycił świat rolą Tony'ego Soprano, szefa mafii w New Jersey, zmarł w wieku 52 lat.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Festiwal Mastercard OFF CAMERA. Patrick Wilson z nagrodą „Pod prąd”
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata
Film
Mastercard OFF CAMERA: „Dyrygent” – pokaz specjalny z udziałem Andrzeja Seweryna
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie