Sto lat temu kwestia kobieca była poważnym problemem społecznym. Dotychczas posłuszne i wierne towarzyszki męskiego życia zaczęły podnosić głowy z żądaniem równoprawnego dostępu do studiów i urn wyborczych. Czuć było w tamtej atmosferze zagrożenie, pojawiło się widmo kobiecego demona, który chce zakuć świat w kajdany matriarchatu. W sztuce i publicystyce wyzwolenie znalazło swoje odzwierciedlenie w dwóch przeciwstawnych obrazach kobiet. Na jednym biegunie znajdowała się diablica, femme fatale, na drugim – delikatna istota, obiekt platonicznych uniesień i wzruszeń. To wówczas powróciła w wielkim stylu Lulu, bohaterka zrodzona jeszcze na przełomie XIX i XX w. w dramatach Wedekinda. Najlepszym filmem o wampie, który niszczy swe seksualne ofiary, była „Puszka Pandory” z 1929 r. z udziałem Louise Brooks. To dzięki jej kreacji figura Lulu stała się wzorem kultury, rodzajem archetypu i mitu wielokrotnie poddawanego przeróbkom. Podobnie Lilian Gish, grająca w „dramacie łez” Griffitha, przyczyniła się do rozwoju melodramatu, gatunku wspartego na motywie miłości, która prowadzi do tragedii.
Monika Banach, krytyk filmowy WIR
„Puszka Pandory“, sobota, godz. 18.30
„Złamana lilia“, sobota, godz. 20.15