[b]Skąd u pana zamiłowanie do realizmu? To siła brytyjskiej tradycji? Sposób myślenia wyniesiony z dzieciństwa?[/b]
[b]Ken Loach:[/b] Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Ale chyba wszystko razem. Rzeczywiście wychowałem się, jak większość angielskich dzieci, na Dickensie, a pochodząc z klasy robotniczej, znam życie zwykłych ludzi. Nie arystokracji, nawet nie middle class. Więc może i dlatego jestem wyczulony na problemy tych, którzy borykają się z brakiem pracy, środków do życia, perspektyw. Ale też nie wykluczam, że taki mam charakter: bardziej interesują mnie prawdziwe historie niż opowieści o gwiezdnych wojnach albo wampirach.
[b]Jak to się właściwie stało, że robotnicze dziecko skończyło prawo na uniwersytecie oxfordzkim?[/b]
Miałem dużo szczęścia. Moje rodzinne miasto Nuneaton jest niewielkie, liczy około 70 tysięcy mieszkańców. Nie było tam nigdy wielkich perspektyw rozwoju. Większość moich kolegów bardzo wcześnie zdobywała praktyczny zawód i szła do pracy. Mało komu udawało się wyrwać. Ja wykorzystałem wielką szansę: należałem do pierwszego pokolenia, które mogło ubiegać się o stypendia wyższej uczelni. Tak trafiłem do Oxfordu.
Miałem już wtedy 20 czy 21 lat, zdążyłem nawet odbyć służbę woj-skową.