Walczą o zwycięstwo w trzech kategoriach: najlepszy film fabularny, dokumentalny oraz krótkometrażowy. Zainteresowanie twórców było spore. Dostaliśmy około 300 zgłoszeń, z których wybraliśmy ponad 40 tytułów nakręconych w kilkunastu krajach, w tym wiele koprodukcji.
Naszym celem i ambicją jest przede wszystkim prezentowanie filmów z byłego bloku wschodniego. W ten sposób stajemy się pośrednikiem między tymi krajami a festiwalami o tematyce żydowskiej na całym świecie. Poza tym chcemy pokazywać filmy, które obrazują funkcjonowanie diaspory w różnych miejscach globu, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i oczywiście w Izraelu.
Po Holokauście społeczność żydowska nad Wisłą właściwie przestała istnieć, dopiero teraz powoli się odradza. Warto zobaczyć, jak jest gdzie indziej. Staraliśmy się także, by w programie nie było zbyt wielu filmów dotyczących Zagłady. Ale niestety, w Europie Środkowo-Wschodniej wciąż powstaje ich dużo. Twórcy wracają do przeszłości, bo brakuje współczesnych tematów.
Tradycyjnie podczas festiwalu prezentujemy osiągnięcia wybitnych filmowców. Ostatnio przygotowaliśmy retrospektywy Adama Holendra i Janusza Morgensterna. Tym razem gościem honorowym będzie Edward Żebrowski, znakomity scenarzysta, reżyser i pedagog.
W dorobku ma m.in. trzy autorskie fabuły – „Ocalenie”, „Szpital przemieniania”, „W biały dzień”, dawno niepokazywane, a warte przypomnienia. Do Warszawy przyjedzie także większość autorów konkursowych filmów, którzy po projekcjach będą się spotykać z widzami. Myślę, że te dyskusje są istotną częścią festiwalu. Dają szansę konfrontacji różnych punktów widzenia, bezpośredniej wymiany poglądów. Przez lata dorobiliśmy się już grona wiernych warszawskich widzów.