Udział w kameralnym dramacie o konsekwencjach wojny w Afganistanie, a nie w kolejnej superprodukcji o gigantycznym budżecie, to bardzo przemyślane posunięcie ze strony aktora.
W 2006 roku ogłosił – razem z Paulą Wagner, wieloletnią przyjaciółką w interesach – że przejmuje kontrolę nad wytwórnią United Artists. W 1919 roku założyły ją legendy Hollywood, m.in. Charlie Chaplin i Mary Pickford. Ich celem było stworzenie miejsca, które dawało aktorom wolność twórczą i uniezależniało od chciwości producentów. Cruise postanowił nawiązać do tej tradycji i przywrócić słynnemu studiu dawny blask.
Odważna decyzja była nie tylko znakomitym chwytem marketingowym pokazującym wpływy gwiazdora. Stanowi dla niego – przede wszystkim – szansę na realizację ambicji artystycznych. Dlatego pierwszym filmem, jaki postanowił wyprodukować w studiu, jest właśnie „Ukryta strategia”. Zaangażował się w projekt do tego stopnia, że stanął również przed kamerą. Wcielił się w postać senatora Jaspera Irvinga, wytrawnego gracza politycznego.
W trakcie budowania roli solidnie się napracował. – Czytałem o współczesnym rządzeniu, rozwoju myśli konserwatywnej, polityce zagranicznej – podkreśla. – Musiałem stać się Irvingiem. Odbyłem w tym celu rozmowy z wysoko postawionymi ludźmi, którzy pomogli mi zrozumieć, jak to jest być politykiem.
Ten sposób pracy to znak firmowy Toma Cruise’a, który zawsze robi wrażenie perfekcyjnym przygotowaniem. Dzięki temu może na planie pozwolić sobie na improwizację – często reaguje spontanicznie na zachowania występujących z nim partnerów.