– Z Jacques’em Debsem, reżyserem filmu, rozmawialiśmy o tym projekcie przez sześć lat, spotykając się w Warszawie i Paryżu – mówi Stasys. – Teraz udało się sprawę sfinalizować. Właśnie skończyliśmy zdjęcia w Uzbekistanie. Osnową filmu jest azjatycki sport, popularny od wieków w Uzbekistanie, Kazachstanie i Afganistanie. Brutalny jak w Europie corrida.
Buzkashi (w takiej transkrypcji znany jest w Polsce) to szczególne połączenie sportowych zawodów z krwawym rytuałem. Zaczyna się od zabicia kozła. Mistrz ceremonii odcina mu głowę i częściowo nogi. Kiedy krew spłynie, rzuca okaleczone ciało zwierzęcia w środek ciasnego kręgu jeźdźców na koniach. I rozpoczyna się brutalna sportowa część rozgrywek. Dwie drużyny starają się wyrwać ciało kozła i uciec przed przeciwnikiem, galopując ze zdobyczą poza wyznaczony krąg.
Nazwa buzkashi znaczy dosłownie „weź kozła”. Komu się to uda, zyskuje sławę bohatera i cenną nagrodę – konia szlachetnej krwi albo kawałek złota. Zawodnicy ćwiczą umiejętności latami. Także koń musi przejść długi trening. Tylko pełna harmonia z nim może uchronić jeźdźca przed upadkiem i stratowaniem.
Dlatego na jednym z rysunków Stasysa jeździec i koń przypominają centaura. Natomiast w pewnej filmowej scenie konie mają zaprojektowane przez artystę ludzkie maski, a ludzie końskie. Obserwatorzy rozgrywek buzkashi widzą kłębowisko jeźdźców w tumanie pyłu jak podczas piaskowej burzy. Walka toczy się na stepie, bo niepodkute konie na skałach poraniłyby sobie kopyta. Realizatorzy filmu w celu spotęgowania ekspresji używali mikrokamer przypiętych do głów koni.
Reżyser nie poprzestał na dokumentowaniu scen walki z udziałem jeźdźców z Uzbekistanu. Rozwinął je w fabularną przypowieść o życiu i miłości. Tradycja często wiąże buzkashi z uroczystością zaślubin. Film opowiada więc o dwóch rywalach walczących o rękę dziewczyny. Gdy filmowa Panna Młoda intonowała pieśń o szczęściu, ludowe szamanki odprawiały na planie tajemnicze rytuały, by jeźdźcom szykującym się do walki dodać sił i męstwa. W film wplecione też zostały artystyczne interpretacje ludowej tradycji. Uzbecki aktor grał poetę recytującego poematy o buzkashi. A Stasys przetwarzał to, co oglądał na planie, w rysowaną kronikę.