Powrót po latach życia na farmie

Nazywają ją brytyjską Gretą Garbo. Julie Christie też była gwiazdą kina. I podobnie jak urodziwa Szwedka nagle odcięła się od Hollywood. Teraz jednak wraca w wielkim stylu. Za rolę w filmie „Away from Her” ma szansę na drugiego Oscara.

Aktualizacja: 08.02.2008 09:24 Publikacja: 07.02.2008 14:24

Powrót po latach życia na farmie

Foto: AP

Wspaniała, niezależna, ambitna, dominująca. W swingujących latach 60. Julie Christie była symbolem kobiety idealnej — pewnej siebie i wyzwolonej. Co prawda zazdrosne panie narzekały, że z tak szerokimi ustami i wykrzywioną twarzą do ideału jej daleko, ale panowie wiedzieli swoje. Dla nich Brytyjka była po prostu piękna.

Urodziła się w 1941 r. w Indiach, gdzie ojciec miał plantację herbaty. Tam się wychowała, a potem wyjechała na studia do Europy. Na Starym Kontynencie złapała aktorskiego bakcyla i zapisała się do Central School of Speech Training w Londynie.

Zwróciła na siebie uwagę, gdy pojawiła się w serialu „A jak Andromeda” (1961). Jednak zabłysła dopiero za sprawą reżysera Johna Schlesingera. Najpierw zagrała u niego w „Billym kłamcy” (1963), a potem w „Darling” (1965) i „Z dala od zgiełku” (1967). Drugi z tych filmów sprawił, że Christie stała się twarzą dekady. Wcieliła się w ponętną, lecz pozbawioną skrupułów modelkę Dianę Scott, która jest gotowa przespać się z każdym, by zrobić karierę w londyńskim światku mody. Uroda bohaterki, jej bezwzględność i poczucie wolności świetnie pasowały do nastroju rewolucji obyczajowej lat 60. Rok później Christie odebrała za tę rolę Oscara.Następne lata to właściwie pasmo nieustających sukcesów. Partnerowała Omarowi Sharifowi jako Lara w adaptacji „Doktora Żywago” (1965). Francois Truffaut obsadził ją w „Fahrenheit 451” (1966). U Josepha Loseya była próżną arystokratką w „Posłańcu” (1971). Za western „McCabe i pani Miller” (1971) Roberta Altmana otrzymała nominację do Oscara. A w thrillerze „Nie oglądaj się teraz” (1973) Nicholasa Roega zagrała wraz z Donaldem Sutherlandem w zmysłowej scenie miłosnej, która przeszła do historii kina.

Popularność Christie rosła, prasa emocjonowała się jej romansami, a zwłaszcza burzliwym związkiem z Warrenem Beattym. Jednak aktorka miała dość szumu wokół własnej osoby. Nie chciała należeć do grona celebrities. — Myślałam, że oszaleję — wspomina tamten czas w rozmowie z „The Independent”. Ostatecznie rozstała się z Beattym i przeprowadziła z dala od Hollywood. Wróciła na walijską farmę, gdzie kiedyś mieszkała z matką po rozwodzie rodziców.

Zamieniła luksusowe apartamenty na podupadłą chatę. Po podwórku biegały kaczki, kury i koty, a Christie prowadziła spartański tryb życia. — Było tak zimno, że musiałem spać w płaszczu, a i tak nie czułem się rozgrzany — mówił Donald Sutherland o wizycie na farmie, podczas której proponował Christie jeszcze jeden wspólny film. Co prawda Julie nie zrezygnowała z kina, ale na ekranie pojawiała się rzadko. Bardziej pochłaniały ją sprawy ekologii i walka z rozprzestrzenianiem broni nuklearnej.

Teraz będzie musiała wrócić do fabryki snów — na rozdanie oscarowych statuetek. Wszystko przez to, że dała się namówić przyjaciółce Sarze Polley na zagranie w dramacie „Away from Her”.

Za kreację kobiety cierpiącej na alzheimera Christie zbiera festiwalowe laury. Jest również faworytką w starciu o nagrody Akademii. Jak się czuje przed galą?

— Nie mam dość ikry, żeby na nią nie iść — przyznaje dziennikarzom 67-letnia Christie. — To żałosne, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłabym wkurzyć media. Nie chodzi już nawet o Hollywood, ale właśnie o media. To straszne, że w tej kwestii jestem tak słaba.

Chyba zbyt surowo się ocenia. Lata spędzone na walijskiej prowincji dowodzą siły jej charakteru (dziś mieszka w północnym Londynie). A może dylemat Christie rozwiąże się sam? Jeśli strajkujący scenarzyści nie dogadają się z producentami, z gali nic nie wyjdzie...

Julie Christie w tym tygodniu w filmach: „Żądza władzy” (TVN 7, godz. 23.30) i „Diabelskie nasienie” (TCM, środa, godz. 21.00)

Wspaniała, niezależna, ambitna, dominująca. W swingujących latach 60. Julie Christie była symbolem kobiety idealnej — pewnej siebie i wyzwolonej. Co prawda zazdrosne panie narzekały, że z tak szerokimi ustami i wykrzywioną twarzą do ideału jej daleko, ale panowie wiedzieli swoje. Dla nich Brytyjka była po prostu piękna.

Urodziła się w 1941 r. w Indiach, gdzie ojciec miał plantację herbaty. Tam się wychowała, a potem wyjechała na studia do Europy. Na Starym Kontynencie złapała aktorskiego bakcyla i zapisała się do Central School of Speech Training w Londynie.

Pozostało 85% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów