Przez półtora roku na planie kolejnych części pojawiał się Artur Barciś. – Nie znałem dnia ani godziny – wspomina aktor. – Reżyser wyznaczył mi szczególną rolę. Postaci do końca nie dopowiedzianej, przywoływanej w zależności od rozwoju sytuacji. Na krótko wkraczającej do akcji, by wnieść tak istotny dla tego cyklu element metafizyki. Większość scen z jego udziałem w końcu do filmu nie weszła, ale towarzyszył kolejnym odsłonom „Dekalogu”. Na planie, na który często go wzywano „tak na wszelki wypadek”, także zostawał poza nim. Był mocno zaangażowanym obserwatorem, dlatego do niego zwróciliśmy się z prośbą, by opowiedział nam, jak zapamiętał czas powstawania serii. I które miejsca kojarzą mu się z filmowymi dziesięcioma przykazaniami.
Scenek, jakie przytoczył, nie porządkowaliśmy – pojawiają się w kolejności wspomnień. Zresztą „Dekalogu” Krzysztof Kieślowski też nie realizował chronologicznie. Po I części nakręcono kolejno: V, II, IV, X, III, IX, VI, VII i VIII.
Scena, którą przywołuje aktor, powstała w III części „Dekalogu”, ilustrującej przykazanie „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”. Jak w innych odcinkach, także i tu interpretacja jest niestereotypowa – pozornie mamy do czynienia z opowieścią o miłości, rozliczeniu, zemście. Podczas nocnej wędrówki po Warszawie, w którą w wigilijny wieczór wyruszają taksówkarz Janusz (Daniel Olbrychski) i jego dawna kochanka (Maria Pakulnis) rozwija się skomplikowana uczuciowa gra.
– Zdarza mi się, jadąc dziś Trasą W-Z, wspomnieć scenę, w której Daniel Olbrychski chce popełnić samobójstwo. Jedzie szaleńczo fiatem, dosłownie w ostatniej chwili rezygnując z uderzenia w tramwaj, który prowadzę.
W szpitalu przy ul. Lindleya powstawała część nawiązująca do przykazania „Nie będziesz brał imienia Boga twego nadaremno”. Zdjęcia kręcono w nieczynnym skrzydle budynku. Bohaterka grana przez Krystynę Jandę ma podjąć decyzję, czy usunąć pozamałżeńską ciążę. Domaga się od ordynatora szpitala (Aleksander Bardini) diagnozy, czy jej mąż, znajdujący się w ciężkim stanie, przeżyje. Jeśli tak by się stało, zdecydowałaby się na aborcję.