40-letni Garrone ma na koncie kilka filmów. Po skończeniu Akademii Sztuk Pięknych zadebiutował w 1997 r. niskobudżetowym "Terra di Mezzo". W 2002 r. do canneńskiej sekcji "Piętnastka reżyserów" trafił jego obraz "The Embalmer", w 2004 r. w konkursie berlińskim znalazła się "Pierwsza miłość". Ale tak naprawdę jego nazwisko stało się głośne dopiero w ostatnim sezonie, gdy za "Gomorrę" dostał najpierw Grand Prix w Cannes, a potem w Kopenhadze – Europejską Nagrodę Filmową.
– Producent Domenico Procacci przysłał mi książkę Roberta Saviano – mówi reżyser. – Od razu poczułem, że na jej podstawie można zrobić szokujący film o mafii. Kiedy po kilku tygodniach książka stała się bestsellerem, przestraszyłem się, że mi ten temat zabiorą. Moje dotychczasowe filmy miały dobre recenzje, ale w kinach radziły sobie średnio. Na szczęście Domenico się nie wycofał.
Z reporterskiej książki Garrone wybrał kilka opowieści.
– Początkowo myślałem o nakręceniu serialu telewizyjnego opowiadającego losy różnych ludzi – czegoś na wzór "Dekalogu" Kieślowskiego. Ale kiedy zapadła decyzja, że kręcimy film fabularny, musiałem ograniczyć się do pięciu wątków.
Roberto Saviano jest jednym ze scenarzystów filmu. Z pięcioma współautorami spotykał się kilkakrotnie, ale dziś sukcesy filmu obserwuje z daleka. Nie pojawił się w Cannes ani w Kopenhadze, gdzie "Gomorrę" nagrodzono aż w pięciu kategoriach. Od 2006 roku żyje w ukryciu.