Niewinny czarodziej z kamerą

Na 80. urodziny przyjaciele podarowali Tadeuszowi Rolke katalog do wystawy w Zamku Ujazdowskim "Wszystko jest fotografią"

Publikacja: 01.06.2009 19:47

Eustachy i Matylda (Warszawa, 1961)

Eustachy i Matylda (Warszawa, 1961)

Foto: CSW, Tadeusz Rolke rolke Tadeusz Rolke

Nie dziwię się, że władze PRL nie lubiły Tadeusza Rolkego – żył na luzie. Solą w oku stał się zwłaszcza jego paszport wielokrotny, wydany fotografowi w latach 70., kiedy zamieszkał w Niemczech i tam się ożenił.

Przyjeżdżał często, wywołując sensację wypasionym fotograficznym sprzętem i samochodem busikiem, zwanym białym słoniem. Pojazd pozwalał mu koczować poza hotelami, ale ściągał uwagę ubecji, która systematycznie urządzała "polowania na słonia".

Tym gorliwiej, że na właścicielu ciążył zapis. W 1951 roku, jeszcze jako student historii sztuki, trafił za kratki pomówiony o udział w stowarzyszeniu antypaństwowym. Zakosztował wtedy komunistycznego absurdu: groteskowe oskarżenia, nonsensowne rozprawy. Niby długo nie siedział, około dwóch lat, ale warunkowe zwolnienie nie ułatwiało znalezienia pracy. Jakimś cudem zatrudniono go jako robotnika w Polskich Zakładach Optycznych. Co najważniejsze, miał tam dostęp do ciemni i powiększalnika – a od dziecka marzył o zawodowym fotografowaniu.

Zadebiutował po październikowej odwilży na łamach "Stolicy", potem współpracował z miesięcznikiem "Polska" i z periodykiem legendą lat 60. – "Ty i ja". W ostatnim z tych tytułów miał działkę mody. Nie mógł zaakceptować socsztywniactwa, wprowadzał do zdjęć akcję, narzucał modelkom naturalne zachowania, fotografował w plenerze, pożyczał od znajomych akcesoria – skuter, psa, kapelusz. Z dzisiejszego punktu widzenia to była mieszanka amatorszczyzny z dobrą zabawą. Ale dawała rewelacyjne efekty.

Dekadę 1970 – 1980 Rolke spędził w Niemczech. Wrócił w przededniu stanu wojennego. Niepokoił się o chorą matkę, ale też o chorą ojczyznę. Już został. W jego maleńkim mokotowskim mieszkaniu odbywały się towarzyskie spędy. Niekiedy dawał kulinarne popisy, tym bliższe cudu, że surowców było jak na lekarstwo.

W połowie lat 80., kiedy poluzowało, zabrał się za "reklamę". Ujęłam termin w cudzysłów, bo to, co robił, nie miało nic wspólnego ze współcześnie prowadzonymi kampaniami. Wiem, bo współuczestniczyłam w kilku przedsięwzięciach. Tadeusz poprosił mnie m.in. o pomoc przy aranżowaniu Maanamu do zdjęcia na okładkę płyty, potem – o stylizację Kory do kalendarza ściennego. Dziś trudno uwierzyć, że tuzin fotosów powstał w pracowni Edwarda Dwurnika. Do makijażu używaliśmy farb akrylowych i wszystkiego, co wpadło w ręce. Na szczęście była na miejscu wanna…

Rolke tak zasmakował w malunkach wykonywanych na kobiecym ciele, że pod koniec dekady i na początku następnej stworzył (już samodzielnie) cykl "Ślady": akty połączone z obrazami. Swego rodzaju body art.

Na wystawie w warszawskim Zamku Ujazdowskim oglądamy około 140 fotografii plus 500 diapozytywów. Najstarsze zdjęcie jest z 1956 roku, ostatnie – z tego roku. Większość prac nie była dotychczas publikowana. Katalog sfinansowali koledzy.

Całość układa się w opowieść o autorze – jego zainteresowaniach, sympatiach, podróżach. Ale nade wszystko widoczne jest jego podejście do życia. Refleksyjne, wręcz stoickie. Rolke unika sensacji, dramatów, polityki. Rzadko kiedy uwodzi go pejzaż, a jeżeli, to w kontekście ludzkim. Mały chłopiec na rowerku w pustynnym krajobrazie blokowiska; trzy jasne plamy parasolek w pejzażu tonącym w deszczu i mgle; wydęta wiatrem firanka w oknie wiejskiej chałupy. Ten nostalgiczny kadr miał nosić tytuł "Przeznaczenie". Ostatecznie autor dał nazwę "Sosnówka, 2008". Patos to nie jego specjalność. Jego żywiołem jest sztuka (był związany z Galerią Foksal), a jeszcze bardziej – osoba artysty. Najlepiej w powiązaniu z tym, co robi. Umie też widzieć ludzi w sytuacjach zwyczajnych, codziennych. Że to każdy potrafi? Skąd, do tego potrzeba empatii i skromności. Rolke to ma.

– Szukam obrazów, które już wcześniej zobaczyłem, a może wymyśliłem – tłumaczy swą metodę. I dodaje – Od małego byłem ciekawski. Z ciekawości świata sięgnąłem po kamerę, żeby więcej się dowiedzieć, bo fotografia utrwala to, czego oko nie zdąży zarejestrować, a mózg zapamiętać. W prasie zacząłem pracować, żeby moją ciekawością zarazić innych. To właściwie wszystko…

[i]Wystawa czynna do 12 lipca[/i]

Nie dziwię się, że władze PRL nie lubiły Tadeusza Rolkego – żył na luzie. Solą w oku stał się zwłaszcza jego paszport wielokrotny, wydany fotografowi w latach 70., kiedy zamieszkał w Niemczech i tam się ożenił.

Przyjeżdżał często, wywołując sensację wypasionym fotograficznym sprzętem i samochodem busikiem, zwanym białym słoniem. Pojazd pozwalał mu koczować poza hotelami, ale ściągał uwagę ubecji, która systematycznie urządzała "polowania na słonia".

Pozostało 88% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów