[b]W "Dzikich pszczołach" pokazał pan wieś upadającą, pogrążoną w beznadziei. W "Moim nauczycielu" to kraina przyjazna i szczęśliwa. Skąd ta zmiana?
Bohdan Sláma:[/b] Oba wizerunki są prawdziwe. Akcja "Pszczół..." toczyła się w Sudetach, na Morawach. Niemcy, którzy mieszkali na tych terenach przed wojną, po 1945 roku opuścili swoje domy i wyjechali, a rząd zaczął zachęcać Czechów i Słowaków, by się osiedlali w opustoszałych wsiach. Skorzystali z tej szansy głównie ludzie bardzo ubodzy, bez zaplecza finansowego i kulturowego. To na całe lata określiło charakter tamtego świata. "Mojego nauczyciela" realizowaliśmy w innej części kraju, mocno zakorzenionej w czeskiej tradycji.
[b]Ludzie na czeskiej prowincji naprawdę są tak nowocześni i tolerancyjni? [/b]
W moim filmie występują autentyczni mieszkańcy wsi, w której kręciliśmy film. Ale kiedy prosiłem ich, by wystąpili jako statyści, nie powiedziałem, że Pavel Liška gra homoseksualistę. Potem z zainteresowaniem i – co tu ukrywać – dużym niepokojem zorganizowałem pokaz dla moich naturszczyków. Bałem się ich reakcji. Jak się okazało, niepotrzebnie. Przyjęli film bardzo emocjonalnie, nie mieli żadnych zastrzeżeń do wizerunku wsi, jaki naszkicowałem na ekranie. A o homoseksualizmie mówi się w Czechach z roku na rok bardziej otwarcie. Czytałem w gazetach, że polską opinię publiczną zaprzątała niedawno dyskusja, czy gej może być nauczycielem. My takich problemów nie mamy. Mieszkańcy wioski potrafili się zidentyfikować z bohaterami filmu: polubili Marię, zrozumieli dramat Petra. "Mój nauczyciel" jest przede wszystkim opowieścią o miłosnym trójkącie.
[b]W pana filmie dochodzi do gwałtu. Nauczyciel wykorzystuje seksualnie niepełnoletniego, 17-letniego ucznia... [/b]