Każdy człowiek ma ciemne strony

Rozmowa z Bohdanem Slámą. Reżyser opowiada, jak kręcił z naturszczykami "Mojego nauczyciela", opowieść o pedagogu geju

Publikacja: 17.06.2009 19:26

Każdy człowiek ma ciemne strony

Foto: Gutek Film

[b]W "Dzikich pszczołach" pokazał pan wieś upadającą, pogrążoną w beznadziei. W "Moim nauczycielu" to kraina przyjazna i szczęśliwa. Skąd ta zmiana?

Bohdan Sláma:[/b] Oba wizerunki są prawdziwe. Akcja "Pszczół..." toczyła się w Sudetach, na Morawach. Niemcy, którzy mieszkali na tych terenach przed wojną, po 1945 roku opuścili swoje domy i wyjechali, a rząd zaczął zachęcać Czechów i Słowaków, by się osiedlali w opustoszałych wsiach. Skorzystali z tej szansy głównie ludzie bardzo ubodzy, bez zaplecza finansowego i kulturowego. To na całe lata określiło charakter tamtego świata. "Mojego nauczyciela" realizowaliśmy w innej części kraju, mocno zakorzenionej w czeskiej tradycji.

[b]Ludzie na czeskiej prowincji naprawdę są tak nowocześni i tolerancyjni? [/b]

W moim filmie występują autentyczni mieszkańcy wsi, w której kręciliśmy film. Ale kiedy prosiłem ich, by wystąpili jako statyści, nie powiedziałem, że Pavel Liška gra homoseksualistę. Potem z zainteresowaniem i – co tu ukrywać – dużym niepokojem zorganizowałem pokaz dla moich naturszczyków. Bałem się ich reakcji. Jak się okazało, niepotrzebnie. Przyjęli film bardzo emocjonalnie, nie mieli żadnych zastrzeżeń do wizerunku wsi, jaki naszkicowałem na ekranie. A o homoseksualizmie mówi się w Czechach z roku na rok bardziej otwarcie. Czytałem w gazetach, że polską opinię publiczną zaprzątała niedawno dyskusja, czy gej może być nauczycielem. My takich problemów nie mamy. Mieszkańcy wioski potrafili się zidentyfikować z bohaterami filmu: polubili Marię, zrozumieli dramat Petra. "Mój nauczyciel" jest przede wszystkim opowieścią o miłosnym trójkącie.

[b]W pana filmie dochodzi do gwałtu. Nauczyciel wykorzystuje seksualnie niepełnoletniego, 17-letniego ucznia... [/b]

To była jedna z najtrudniejszych scen, jakie w życiu reżyserowałem. Starałem się zainscenizować ją tak, by obiektywnie pokazać moment, w którym Petr przekracza granice, jakich mu przekroczyć nie wolno. Ale jednocześnie chciałem, by widz poczuł klimat tej chwili, ukrytą w niej namiętność i tęsknotę. Myślę, że bardzo wiele zawdzięczam Pavlowi Lišce, który wzniósł się na szczyty aktorskiego kunsztu. Ma niezwykłą charyzmę. Zagrał tak, że publiczność go nie odrzuca, lecz stara się zrozumieć jego odmienność i to, jak trudno żyć człowiekowi, który jest inny. Widzowie mu wybaczają, podobnie jak matka chłopca.

[b]Myśli pan, że matka jest w stanie wybaczyć człowiekowi, który podstępnie skrzywdził jej dziecko? [/b]

Tak. Każdy ma swoje ciemne strony, pewnie dlatego możemy zrozumieć tych, którzy dają się ponieść namiętnościom, a nawet przekraczają granice wyznaczone przez moralność.

[b]"Mój nauczyciel" jest filmem serio, zrealizowanym bez typowego dla czeskiego kina przymrużenia oka. Czy świadomie próbuje pan wyłamać się z jego kanonów? [/b]

Mam wielki szacunek do starszej generacji naszych filmowców, kocham tradycję i nie chcę od niej uciekać. Wychowałem się na kinie Miloša Formana czy Jiříego Menzla, jestem przesiąknięty ich spojrzeniem na świat, ale nie uważam, że muszę naśladować ich styl. Mam prawo do zadawania własnych pytań i do własnej wrażliwości. Do tego, by wyrażać w filmach swoje emocje i uczucia. Nigdy się nie zastanawiam, czy mieszczę się w tzw. czeskim kinie. Moi koledzy rówieśnicy myślą chyba podobnie. W ostatnich latach tematyka i narracja naszych filmów znacznie się wzbogaciły. Dzisiejsze średnie pokolenie czeskich filmowców jest bardzo zatomizowane. Svěrák ma swój styl, Zelenka swój, ja swój. Ważne, by zadawać pytania, inspirować widzów.

[b]Jakie pytania będzie pan zadawał w następnym filmie? [/b]

Powie pani, że znów chcę zrobić obraz nieczeski. Fascynuje mnie tajemnica wiary. Przygotowuję się do nakręcenia filmu o świętym Wojciechu, który zginął, próbując nawracać ludzi na chrześcijaństwo. Uważam, że taki temat wpisuje się w historię i tradycję Europy. Ale zanim ten film nakręcę, miną pewnie ze trzy, cztery lata.

[ramka][b] Bohdan Sláma, reżyser, scenarzysta [/b]

Urodził się w Opawie w 1967 r. Skończył Wydział Reżyserii w praskiej szkole filmowej FAMU. Pracował jako asystent znanej czeskiej reżyserki Věry Chytilovej. W fabule zadebiutował w 2002 r. filmem „Dzikie pszczoły", który zdobył Złotego Tygrysa na festiwalu w Rotterdamie. „Szczęście", jego trzeci obraz, wygrało w 2005 r. festiwal w San Sebastian.[/ramka]

[b]W "Dzikich pszczołach" pokazał pan wieś upadającą, pogrążoną w beznadziei. W "Moim nauczycielu" to kraina przyjazna i szczęśliwa. Skąd ta zmiana?

Bohdan Sláma:[/b] Oba wizerunki są prawdziwe. Akcja "Pszczół..." toczyła się w Sudetach, na Morawach. Niemcy, którzy mieszkali na tych terenach przed wojną, po 1945 roku opuścili swoje domy i wyjechali, a rząd zaczął zachęcać Czechów i Słowaków, by się osiedlali w opustoszałych wsiach. Skorzystali z tej szansy głównie ludzie bardzo ubodzy, bez zaplecza finansowego i kulturowego. To na całe lata określiło charakter tamtego świata. "Mojego nauczyciela" realizowaliśmy w innej części kraju, mocno zakorzenionej w czeskiej tradycji.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta
Film
Krakowski Festiwal Filmowy będzie w tym roku pełen hitów
Film
Festiwal w Cannes i zaskakujące opowieści o rodzinie
Patronat Rzeczpospolitej
Największe kino plenerowe w Polsce powraca!