Reklama
Rozwiń

Ricky **

Francois Ozon igra w tym filmie z oczekiwaniami widza. Ale jego zabawa, choć zręczna, jest infantylna.

Aktualizacja: 26.11.2009 18:30 Publikacja: 26.11.2009 05:17

Film Ozona rozpoczyna się jak kino społeczne, poźniej jednak reżyser zmienia reguły gry

Film Ozona rozpoczyna się jak kino społeczne, poźniej jednak reżyser zmienia reguły gry

Foto: Gutek Film

Reżyser postępuje tak, jakby wypuszczał balony próbne. Podsuwa nam określoną konwencję opowiadania, a gdy wydaje się, że już odgadliśmy kierunek, w jakim podąża historia, natychmiast zmienia reguły gry. Dramat zastępuje komedią. Realizm fantazją. Dodaje szczyptę grozy, by na koniec baśń zmieszać z kiczem.

Zestresowana kobieta rozmawia z pracownikiem socjalnym. Błaga o pomoc w przesunięciu terminu opłaty za czynsz i wychowaniu dwójki dzieci, a zwłaszcza synka. Partner ją zostawił. Nie ma z nim kontaktu.

Ten początek „Ricky’ego” przywodzi na myśl społeczne kino braci Dardenne (m.in. „Dziecko”) lub filmy Erica Zonki (m.in. „Wyśnione życie aniołów”). Spodziewamy się surowego dramatu o życiu opuszczonej kobiety, co zdają się potwierdzać retrospekcje.

Akcja cofa się o kilka miesięcy. Kobietą z pierwszej sceny okazuje się Katie (Lamy), która z trudem łączy pracę przy taśmociągu w zakładach chemicznych z wychowywaniem siedmioletniej Lisy (Mayance). Córka sprawia wrażenie dojrzalszej i bardziej odpowiedzialnej niż matka. Widać, że Katie ma dość samotnego, bezbarwnego życia. Dlatego, kiedy wpadnie jej w oko Paco (Lopez), nowy pracownik w fabryce, niemal natychmiast zaproponuje mu wprowadzenie się do jej mieszkania. Wkrótce zachodzi w ciążę i na świat przychodzi Ricky. Specyficzne dziecko wywołuje w ich życiu wstrząs. A reżyser – od tego momentu – co chwila zaskakuje coraz bardziej zdezorientowanego widza...

Nie zdradzę, kim jest Ricky, by nie zepsuć państwu zabawy w kinie. Mnie ona nie porwała. Mam wrażenie, że Ozon, sprowadzając film do absurdu, jedynie nabija widzów w butelkę. Dopatrywanie się w nim opowieści o znaczeniu cudu w życiu człowieka lub dojrzewaniu do macierzyństwa nie ma sensu.

[i]Francja, Włochy 2009, reż. Francois Ozon, wyk. Alexandra Lamy, Melusine Mayance, Sergi Lopez[/i]

 

 

 

 

 

 

 

Reżyser postępuje tak, jakby wypuszczał balony próbne. Podsuwa nam określoną konwencję opowiadania, a gdy wydaje się, że już odgadliśmy kierunek, w jakim podąża historia, natychmiast zmienia reguły gry. Dramat zastępuje komedią. Realizm fantazją. Dodaje szczyptę grozy, by na koniec baśń zmieszać z kiczem.

Zestresowana kobieta rozmawia z pracownikiem socjalnym. Błaga o pomoc w przesunięciu terminu opłaty za czynsz i wychowaniu dwójki dzieci, a zwłaszcza synka. Partner ją zostawił. Nie ma z nim kontaktu.

Film
Brad Pitt jedzie w zwariowany sposób bolidem F1
Film
Trailer filmu „Chopin, Chopin!” Czy Eryk Kulm jest podobny do Chopina?
Film
Ekipa filmu o Violetcie Villas właśnie weszła na plan
Film
Smoki, dinozaury i Scarlett Johansson w rolach głównych
Film
Kamila Dorbach dyrektorką PISF. Z kim wygrała? Jakie będą jej decyzje?
Film
Poznańska Malta z Tildą Swinton i „Za miłość!"