Reklama

Furia **

Ten film z Melem Gibsonem jako gniewnym mścicielem rozczarowuje. Zawodzi schematyczny i nielogiczny scenariusz.

Publikacja: 22.04.2010 15:56

Doświadczony policjant (Mel Gibson) próbuje na własną rękę rozwiązać tajemnicę śmierci swojej córki

Doświadczony policjant (Mel Gibson) próbuje na własną rękę rozwiązać tajemnicę śmierci swojej córki

Foto: ITI CINEMA

Thomas Craven (Gibson) to doświadczony bostoński policjant, dla którego najważniejszą osobą w życiu jest córka Emma (Novakovic). Nie utrzymują regularnych kontaktów. Właściwie niewiele o sobie wiedzą. Jednak nie ma wątpliwości, że istnieje między nimi silna emocjonalna więź.

Emma właśnie przyjechała do ojca z wizytą. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zamierza zostać u niego kilka dni. Widać, że trapi ją jakiś problem. Poza tym niezbyt dobrze się czuje. Jednak Craven nie zdąży dowiedzieć się, co niepokoi córkę. Emma zginie, a jemu pozostanie tylko jedno – dojść na własną rękę, kim byli zabójcy.

Pierwsze 15 minut to najlepsza część filmu. Przejście od obyczajowego obrazka do thrillera jest nagłe, mocne. Dzięki temu błyskawicznie podnosi napięcie i zagęszcza atmosferę opowieści. Gibson znakomicie potrafi pokazać rozpacz i tłumioną wściekłość. Niestety, ten początek zostaje zmarnowany.

Film nakręcił Martin Campbell na podstawie brytyjskiego serialu zrealizowanego w 1985 roku dla telewizji BBC. Długo szukał scenarzysty, który pomoże mu przenieść fabułę na duży ekran. W końcu namówił na to Williama Monahana, laureata Oscara za scenariusz „Infiltracji”. Niestety, Monahan nie miał pomysłu, jak pokazać historię policjanta, który trafia na ślad brudnych interesów między politykami i biznesmenami.

Streścił pobieżnie serialowe wątki, przez co „Furia” przypomina tuzinkowy film o knowaniach złej korporacji. Już w jednej trzeciej staje się jasne, kto i dlaczego zabił córkę Cravena. Ale gliniarz z niezbyt zrozumiałych względów zwleka z wymierzeniem sprawiedliwości. Co z tego, że twórcy – zgodnie z konwencją czarnego kryminału – sugerują, że trafił na sieć interesów i powiązań, wobec których jest bezradny, skoro nie umieją tego przekonująco pokazać.

Reklama
Reklama

No i jeszcze kuriozalny finał, który dowodzi, że oprócz inwencji zabrakło im również wyczucia.

[i]USA, W. Brytania 2010, reż. Martin Campbell, wyk. Mel Gibson, Ray Winstone, Danny Huston [/i]

Thomas Craven (Gibson) to doświadczony bostoński policjant, dla którego najważniejszą osobą w życiu jest córka Emma (Novakovic). Nie utrzymują regularnych kontaktów. Właściwie niewiele o sobie wiedzą. Jednak nie ma wątpliwości, że istnieje między nimi silna emocjonalna więź.

Emma właśnie przyjechała do ojca z wizytą. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zamierza zostać u niego kilka dni. Widać, że trapi ją jakiś problem. Poza tym niezbyt dobrze się czuje. Jednak Craven nie zdąży dowiedzieć się, co niepokoi córkę. Emma zginie, a jemu pozostanie tylko jedno – dojść na własną rękę, kim byli zabójcy.

Reklama
Film
„To był tylko przypadek”: Co się dzieje, gdy do władzy wracają przestępcy
Patronat Rzeczpospolitej
Złota Palma z Cannes, Marcin Dorociński i „Papusza”. Weekend otwarcia 19. BNP Paribas Dwa Brzegi zapowiada się wyśmienicie
Film
Gwiazda seriali „Sex Education” i „Biały lotos” Aimee Lou Wood kręci film w Polsce
Film
12 filmów ze wsparciem Warszawy i Mazowsza. Jakie to produkcje?
Film
Wenecja 2025 zapowiada się jako festiwal pełen gwiazd
Reklama
Reklama