"Żółwik Sammy. W 50 lat dookoła świata" został właśnie nominowany do Europejskiej Nagrody Filmowej w kategorii animacja. Jego twórca Belg Ben Stassen rzuca wyzwanie amerykańskim wielkim studiom.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/492083,1,542105.html]Zobacz galerię zdjęć[/link][/wyimek]
– Przez wiele dekad na rynku animacji był tylko jeden wielki gracz, Disney – mówi "Rz". – Gdy 15 lat temu Jeffrey Katzenberg opuścił tę kompanię i założył ze Stevenem Spielbergiem i Davidem Geffenem nową wytwórnię, okazało się, że z twórcami Kaczora Donalda i Myszki Miki można konkurować. Stworzony przez nich DreamWorks ma dziś bardzo mocną pozycję, a każdy film animowany na świecie porównuje się z obrazami tych dwóch studiów. Monopol jednak się skończył. Blue Sky i inne mniejsze firmy coraz śmielej konkurują z potentatami.
Stassen, Belg z pochodzenia, dziesięć lat spędził w Stanach, tam studiował, tam też czasem pracuje. Ale główną bazę ma w Belgii, gdzie w 1994 roku założył firmę nWavePictures. Bardzo wcześnie zaczął wykorzystywać w niej technikę 3d.
– Początkowo skoncentrowałem się na filmach specjalnych: dla parków rozrywki, muzeów, ogrodów zoologicznych albo imax-ów – opowiada. – Nauczyliśmy się wykorzystywać tę technologię ponad dziesięć lat temu. Od 2005 roku, gdy zauważyłem, że coraz częściej sięga po nią Hollywood, także i my rozszerzyliśmy działalność. Powstrzymywała nas jedynie stosunkowo niewielka liczba kin przystosowanych do projekcji 3d, teraz i to się zmieniło.