Film wyreżyserowany w Stanach przez dwóch Szwedów nie trafił nawet w Ameryce na duży ekran – może liczyć jedynie na dystrybucję DVD. To obraz tylko dla wielbicieli Moore i tylko z jej powodu ocena jest wyśrubowana aż na dwie gwiazdki. Partnerujący aktorce Jonathan Rhys Meyers nigdy jeszcze mnie do siebie nie przekonał – także i tu blednie w jej towarzystwie. Choć z aktorskiego punktu widzenia miał ciekawe wyzwanie – musiał się wcielić w pacjenta cierpiącego na zespół osobowości wielorakiej.
Owdowiała lekarka, psychiatra Cara, poznaje go przez swego ojca, doktora Hardinga, także psychiatrę. Poruszający się na wózku i mówiący z południowym akcentem David podczas spotkania z Carą i jej ojcem zmienia nagle osobowość i przedstawia się jako nowojorczyk Adam. W dodatku jest sprawny fizycznie. Cara chce rozwikłać jego zagadkę...
To film z wieloma fabularnymi zakrętami, zbyt wieloma, by udało się zapomnieć o przewidywalności splątanych tu wątków. Rozziew między wizjami reżyserów widać w warstwie wizualnej, która oscyluje między mrocznym thrillerem a horrorem. W obydwu przypadkach ponieśli porażkę.
USA 2010, reż. Måns Mårlind, Bjőrn Stein, wyk. Julianne Moore, Jonathan Rhys Meyers, Jeffrey DeMunn, Frances Conroy