Jakimi wcześniejszymi swoimi pracami chciałbyś się pochwalić?
Raczej poinformować, że przed „Kiedy ranne wstają zorze" miałem dwa udane, lub w miarę udane filmy. Pokazywany rok temu w Gdyni szkolny film „Ryszard" pokazuje alkoholika, prawie menela żyjącego na melinie, który wygrał w totolotka główną nagrodę i zmienił swoje życie na lepsze. Drugi to „Sonda o kobietach", półgodzinny dokument, który 8 marca w tym roku nadała TVP. 30 mężczyzn, 25-35-latków mówi o tym, jak podrywali swoje dziewczyny, jak z nimi żyli i jak rozstawali.
Dostałeś na 37. Gdynia Film Festival główną nagrodę w Konkursie Młodego Kina. Co będzie dalej?
Studiuję reżyserię na czwartym roku (Wydział Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach – przyp. red.) ważnym roku, bo wtedy kręci się ostatni film, najdłuższy (półgodzinny) i za największe pieniądze. Na piątym roku nic się nie robi czyli pisze pracę, więc można myśleć o pełnometrażowym debiucie, po drodze realizując na przykład projekt w ramach Programu „30 minut" w Studiu Munka.
Czy nagroda w Gdyni pomoże Ci zadebiutować?
Przynajmniej na polskim poletku może pomóc mi wybić się z anonimowości. Czy to się przełoży na szybszy debiut? Tego nie wiadomo.