Twardziel, który stał zawsze po właściwej stronie

105 lat temu, 26 maja 1907 roku, urodził się najsłynniejszy kowboj świata, legenda westernu, symbol amerykańskiego indywidualizmu i patriotyzmu - John Wayne, a właściwie Marion Roberto Morrison.

Publikacja: 26.05.2012 01:01

Dobrze zapowiadający się sportowiec, gwiazda uniwersyteckiej drużyny futbolowej, po raz pierwszy na plan zdjęciowy trafił jako... monter dekoracji. Gdy skończył 19 lat, zaczął grywać małe rólki. Jego kariera rozkręciła się na dobre w roku 1930, kiedy Raoul Walsh powierzył mu główną rolę w swoim filmie "The Big Trial" ("Droga olbrzymów"). Marion Roberto Morrison pożegnał się wtedy ze swoim nazwiskiem. - Morrison to dobre dla pastora - orzekł Walsh.

Prawdziwą sławę i naprawdę poważne pieniądze przyniosła Johnowi Wayne'owi rola w westernie "Dyliżans" z 1939 roku. Wraz z nią narodził się uwielbiany i naśladowany na całym świecie typ bohatera - szorstkiego, ale sprawiedliwego i stojącego zawsze po właściwej stronie twardziela, do końca wiernego swoim ideałom.

Również prywatnie hołdował zasadom, które propagował na ekranie. - To pomnikowa postać światowego westernu - mówi były marszałek Sejmu Marek Jurek, wielbiciel tego gatunku filmowego. - Ale cenię go także za jego konserwatywne poglądy.

Podczas II wojny światowej Wayne porzucił western, by zagrać w kilku filmach patriotycznych. Szybko jednak wrócił do gatunku, w którym czuł się najlepiej i dzięki któremu w 1969 roku dostał Oscara dla najlepszego aktora (za rolę w filmie "Prawdziwe męstwo").

W 1960 roku wyreżyserował pierwszy własny film "Alamo". Osiem lat później wrzawę wywołał jego głośny obraz "Zielone berety", w którym Wayne wsparł amerykańskie działania w Wietnamie.

Choć był ogromnie popularny, nie stracił dystansu do siebie: - Grałem w tylu złych filmach co nikt w tym biznesie - mawiał.

Zmarł w 1979 roku, przegrywając z nowotworem.

Tekst z archiwum Rzeczpospolitej

Dobrze zapowiadający się sportowiec, gwiazda uniwersyteckiej drużyny futbolowej, po raz pierwszy na plan zdjęciowy trafił jako... monter dekoracji. Gdy skończył 19 lat, zaczął grywać małe rólki. Jego kariera rozkręciła się na dobre w roku 1930, kiedy Raoul Walsh powierzył mu główną rolę w swoim filmie "The Big Trial" ("Droga olbrzymów"). Marion Roberto Morrison pożegnał się wtedy ze swoim nazwiskiem. - Morrison to dobre dla pastora - orzekł Walsh.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu