W Nowym Jorku od roku występowali wówczas The Ramones, którzy już wtedy mieli to wszystko, co prawdziwy zespół punkowy mieć powinien. Ich muzyka, oparta na rock and rollu, była prosta i surowa, wręcz prymitywna, ale niezwykle żywiołowa, dynamiczna i melodyjna. Utwory rzadko przekraczały dwie minuty i zwykle zaczynały się tak samo: odliczaniem „one-two-three-four", po czym następowała elektryzująca ściana dźwięku, okraszona wywrotowymi tekstami śpiewanymi przez charyzmatycznego wokalistę Joeya Ramone'a.
On i jego koledzy, z których każdy nosił to samo nazwiskopseudonim Ramone, ubrani byli w czarne skórzane kurtki, nazywane do dziś na ich cześć ramoneskami, a gitarzyści grali na instrumentach, które zawieszali sobie gdzieś w okolicy kolan. Jedyne, co odróżniało ich od londyńskich punków, to długie włosy. The Ramones nie zrobili tak spektakularnej kariery jak Pistolsi, ale grali znacznie dłużej, bo do połowy lat 90. Ich twórczość inspirowała wielu znanych muzyków i dziś zaliczana jest do rockowego kanonu.
Historię zespołu, który wstrząsnął sceną muzyczną, opanowaną wówczas przez pokolenie dzieci-kwiatów, przybliża film dokumentalny „Koniec wieku: Historia The Ramones", który pokaże w niedzielę TVP Kultura.
KONIEC WIEKU: HISTORIA THE RAMONES SOBOTA | 20.00 | ZONE EUROPA NIEDZIELA | 22.50 | TVP KULTURA