Ruchoma ilustracja

W kinie amerykańskim wyraźnie mamy sezon na bitników. Po „Skowycie", rekonstruującym głośny proces wytoczony zbiorowi wierszy Ginsberga, do polskich kin wchodzi adaptacja kluczowej dla Beat Generation powieści Jacka Kerouaca „W drodze", autorstwa brazylijskiego reżysera Waltera Sallesa.

Publikacja: 09.09.2012 19:00

Ruchoma ilustracja

Foto: materiały prasowe

W postprodukcji znajduje się już z kolei film „Kill Your Darlings" – jak zapowiada portal Imbd, opowieść o tajemniczym morderstwie z 1944 r. łączącym Kerouaca, W.S. Borroughsa i Ginsberga (tym razem zamiast Jamesa Franco w tej roli Daniel Radcliffe).

Jakie są powody tej mody? Biografia Ginsberga i powieść Kerouaca należą do klasyki amerykańskiej kontestacji. I ze względu na ten paradoksalny status nadają opartym na nich filmom jednocześnie aurę buntu, emancypacji, transgresji oraz zasłużonej patyny. Są w równej mierze zabytkami co rewolucyjnymi pociskami wymierzonymi w istniejący porządek – a przynajmniej mogą mieć taki potencjał. Sięgając po nie, można ukazać, jak bardzo kontestacja i kontrkultura – zaczynające się gdzieś od wierszy Ginsberga i prozy Borroughsa – zmieniły Amerykę i jak bardzo jej nie zmieniły. Oraz to, że zmiany niekoniecznie były na lepsze. Taki gorzki rachunek kontrkulturze – bezlitosny, a przy tym wierny jej ideałom – udało się wystawić choćby Terry'emu Gilliamowi w „Las Vegas Parano", gdzie zmierzył się z postacią równie ikoniczną dla kontrkulturowej Ameryki co Kerouac czy Ginsberg – Hunterem S. Thompsonem.

Niestety w filmie Sallesa nie widać nawet takich ambicji. To przede wszystkim ilustracja powieści Kerouaca. Po śmierci ojca młody mężczyzna Sal Paradise poznaje żyjącego pełnią życia wyrzutka Deana Moriarty'ego. Wyrusza z nim w podróż po Ameryce, odkrywa jej drogi i bezdroża, wolną miłość i benzendrynę. Na trasach swych wędrówek spotyka podobnych sobie ekscentryków, w końcu zbiera doświadczenia w swoją pierwszą powieść.

Salles w ogóle nie problematyzuje tego, co pokazuje, legendy, jaką zdążyła obrosnąć ta powieść, znaczeń, jakie ze sobą niesie. Ciekawe jest nawet to, że jego film w ogóle nie tworzy narracji o emancypacji. Wolność, jakiej szukają jego bohaterowie, jest bardziej obok społeczeństwa, jakie ich otacza, niż przeciw niemu. Wszystko, co na ekranie robią Sal i Dean, nie ma właściwie wymiaru transgresji, uwalniania się od ograniczeń pokolenia rodziców, Ameryki lat 40., społeczeństwa przemysłowego itd. Właściwie nie wiadomo, czemu film dzieje się w latach 40., czemu współczesny widz miałby się przejąć tą historią w kostiumach.

Salles i jego scenarzyści próbują ratować film przed całkowitym osunięciem się w ilustrację, problematyzując wątek pisania. Sal, Dean i Marylou kilka razy pokazywani są z „W stronę Swanna" Prousta w ręku. Widz ciągle dostaje sugestię, że ogląda tak naprawdę film o pisaniu, o pakcie autobiograficznym, jaki zawiera Sal/Kerouac. Nachalnie eksponowany pierwszy tom „W poszukiwaniu straconego czasu" ma sugerować, że tak naprawdę chodzi o literaturę pozwalającą ocalić, zbawić – inaczej – na zawsze utracony czas. Niestety, w dziedzinie relacji życia i fikcji, przeżywania i zapisywania film nie mówi tu nic poza komunałami.

Nie jest to dzieło do końca nieudane, ogląda się je przyjemnie. Pejzażowe zdjęcia Erica Gautiera zachwycają. Jest trochę smaczków, kilka uwodzących scen. Zwłaszcza ta, gdy Old Bull Lee (świetny Vitto Mortensnen), postać wzorowana na Borroughsie, łapie z powietrza orgon w specjalnej budce wybudowanej zgodnie ze wskazówkami doktora Reicha. Tom Sturridge jako Carlo Marx (alter ego Ginsberga) tworzy fascynującą, uroczo przesadzoną kreację. Ale wszystko to nie zmienia faktu, że dostajemy tylko ilustrację, dobrze zrobiony produkt niepozwalający zapomnieć, że jest przede wszystkim produktem, niezdolny naprawdę poruszyć.

***„W drodze", reż. Walter Salles, Francja, USA, Wielka Brytania, Brazylia 2012

W postprodukcji znajduje się już z kolei film „Kill Your Darlings" – jak zapowiada portal Imbd, opowieść o tajemniczym morderstwie z 1944 r. łączącym Kerouaca, W.S. Borroughsa i Ginsberga (tym razem zamiast Jamesa Franco w tej roli Daniel Radcliffe).

Jakie są powody tej mody? Biografia Ginsberga i powieść Kerouaca należą do klasyki amerykańskiej kontestacji. I ze względu na ten paradoksalny status nadają opartym na nich filmom jednocześnie aurę buntu, emancypacji, transgresji oraz zasłużonej patyny. Są w równej mierze zabytkami co rewolucyjnymi pociskami wymierzonymi w istniejący porządek – a przynajmniej mogą mieć taki potencjał. Sięgając po nie, można ukazać, jak bardzo kontestacja i kontrkultura – zaczynające się gdzieś od wierszy Ginsberga i prozy Borroughsa – zmieniły Amerykę i jak bardzo jej nie zmieniły. Oraz to, że zmiany niekoniecznie były na lepsze. Taki gorzki rachunek kontrkulturze – bezlitosny, a przy tym wierny jej ideałom – udało się wystawić choćby Terry'emu Gilliamowi w „Las Vegas Parano", gdzie zmierzył się z postacią równie ikoniczną dla kontrkulturowej Ameryki co Kerouac czy Ginsberg – Hunterem S. Thompsonem.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu