Dla niezorientowanych w historii grupy kilka szybkich faktów: w 2004 roku para Norwegów, Tommy i Leona, wpada na genialny pomysł. Zakładają organizację pozarządową zajmującą się ochroną środowiska, a finansowaną przez wpływy z pornografii dystrybuowanej w Internecie. Jak to działa? Wystarczy wejść na stronę www.fuckforforest.com i za jedyne 12,19 euro otrzymać miesięczny dostęp do całej zawartości portalu, obejrzeć zdjęcia i filmy pochodzące od 1300 pornoekologów. Można też współpracować z FFF barterowo: wówczas należy wysłać co najmniej dziesięć własnych zdjęć. Ważne, by były odważne. W zamian otrzymamy od FFF honorowe członkostwo, dzięki któremu będziemy mogli oglądać za darmo zdjęcia i filmy innych aktywistów z całego świata. Mamy tu fotki par, które figlują na ściółce leśnej. Są urocze zdjęcia seksownych dzikusek usadowionych w rozkroku na gałęziach. Ale nie brakuje też solidnej filmowej roboty. Filmy akcji wyprodukowane przez FFF nie mają nic wspólnego z sofcikami puszczanymi w okolicach północy przez nasze telewizje. To porządny, hardkorowy seks w wykonaniu ambitnych i zdolnych amatorów. Tak to się zaczęło, pomysł wypalił i dziś po ośmiu latach prężnie działająca organizacja, zarobiła (choć nie jest to oficjalnie potwierdzone) 600 tysięcy euro...
Dotacja na las, grzywna za stosunek
Leona i Tommy osiągnęli finansowy sukces. Szybko jednak okazało się, że nie wszyscy potrafią dzielić radość rodziców-założycieli. Niezależnie od tego, jak bardzo chcielibyśmy ocalić deszczowe lasy, to pornografię postrzegamy raczej jako niecny proceder. A seks bez zobowiązań, w grupach większych niż dwuosobowe i jeszcze na dodatek upubliczniany – to obscena i rozwiązłość. Dla prawicowych polityków działalność FFF jest więc całkowicie nie do przyjęcia.
Niemal od samego początku istnienia Fuck For Forest Leona i Tommy wiedzieli, że łatwo nie będzie. Bo choć w 2004 roku, jako organizacja ekologiczna, otrzymali wsparcie finansowe od norweskiego rządu, zaledwie rok później trafili do sądu. Zostali skazani za obsceniczne zachowanie i publiczny stosunek podczas koncertu na grzywnę w wysokości 1300 euro na głowę. Norweski duet został potępiony nie tylko przez wymiar sprawiedliwości. Również organizacje ekologiczne, które początkowo chętnie deklarowały się przyjąć od FFF finansową pomoc, wystraszone otaczającym grupę skandalem, zdecydowanie odmówiły współpracy.
Feministki, freeganie i... indianie
Po tym, jak nie znaleźli zrozumienia w Norwegii, Leona i Tommy postanowili poszukać bratnich dusz w Berlinie — jednym z bardziej liberalnych miast europejskich. Tu żyje im się znakomicie, mimo że nie wszyscy zachwycają się działalnością grupy. Zdarzyło się nawet, że ich obraz, wystawiony w jednej z berlińskich galerii został zniszczony. Pewna feministka uznala, że pokazywana przez nich pornografia poniża kobiety. Dwa lata temu podczas marszu Pro-Life, wegańskie FFF zamierzało bronić szeroko pojętego życia, ale w czasie manifestacji pornoekolodzy zostali pobici przez chrześcijan niosących krzyże.
Jednak to tylko nic nieznaczące ekscesy. Na berlińskim Kreuzbergu nikt nie gorszy się wystawionym na widok publiczny biustem, post-hipisami w dziwacznych strojach przemierzającymi ulice na wrotkach i zaczepiającymi przypadkowych przechodniów. A nawet grzebiącymi w śmietnikach bo Leona, Tommy i ich przyjaciele są też freeganami (w Polsce mówi się o nich kontenerowcy), czyli jedzą tylko to, co inni wyrzucą.