Czytaj rozmowę z Pierre Richardem
Przez lata bohaterowie po sześćdziesiątce stanowili rzadkość. Teraz pojawiają się także znacznie starsi, czego najgłośniejszym przykładem jest obsypany nagrodami dramat psychologiczny „Miłość" Michaela Hanekego. Ale częściej wiekowi bohaterowie pojawiają się w komediach. Jak w „Hotelu Marigold" Johna Maddena, opowieści o brytyjskich emerytach na jesień życia powracających do dawnej kolonii, czy w „Kwartecie" Dustina Hoffmana o artystach-muzykach, pensjonariuszach domu starców. Te filmy to także wspaniała okazja do przypomnienia aktorów niegdyś przyciągających do kin tłumy, a dziś niemal zapomnianych.
We francusko-niemieckim „Zamieszkajmy razem" zagrały takie sławy sprzed lat jak Geraldine Chaplin, Jane Fonda, Claude Rich i Pierre Richard. Ten ostatni apogeum sławy przeżywał w latach 60. i 70., gdy skutecznie rywalizował z Louisem de Funesem. W ostatnich latach zmienił emploi, pojawiał się sporadycznie na ekranie w drugoplanowych rolach dramatycznych.
Autorski (scenariusz i reżyseria) film Stéphane'a Robelina to krzepiąca, optymistyczna opowieść o piątce przyjaciół-emerytów (dwa małżeństwa + wieczny singiel-seksoholik), których połączyły wydarzenia maja 1968 r. Do dziś, choć kłopoty materialne ich nie dotyczą, nadal się buntują. Mimo wieku, chorób, postępującego zniedołężnienia sami chcą decydować o swoich losach. Nie chcą się poddać upokorzeniom szpitali czy domów starców bądź wymuszonej opieki potomków.