W pamięci widowni zostanie Morgenstern jako twórca seriali takich jak „Stawka większa niż życie" czy „Kolumbowie". Ważne też są filmy, w których rozliczał się z historią.
Ale warto również wracać do tych jego obrazów, w których pokazywał meandry uczuć. W boksie, który właśnie ukazał się na rynku znalazły się trzy z nich: „Do widzenia, do jutra", „Jowita" i „Trzeba zabić tę miłość". Wszystkie w delikatny sposób traktują o miłości i dojrzewaniu. „Do widzenia, do jutra" (1960) to reżyserski debiut Morgensterna, który przedtem pracował jako asystent, m.in. Andrzeja Wajdy przy „Popiele i diamencie". To on wymyślił słynną scenę z zapalanymi za poległych kolegów kieliszkami spirytusu. To także on zarekomendował Wajdzie Cybulskiego do głównej roli. Przyjaźnili się. I właśnie Cybulski, razem z Bogumiłem Kobielą i Wilhelmem Machem, napisał scenariusz „Do widzenia, do jutra" — lekko autobiograficzną opowieść o niespełnionym uczuciu francuskiego konsula i młodego polskiego artysty. Dziewczyna następnego dnia wyjeżdża z Polski, bohaterowie mają dla siebie zaledwie kilka godzin. A wszystko toczy się w studenckich klubach, wśród aktorów z kabaretu Bim-Bom i Co to. Wśród krochmalonych halek, rozkloszowanych spódnic i szalonego rock-and-rolla. Jest w filmie Morgensterna pełne romantyzmu łapanie chwil niemożliwej miłości, ale też wielka tęsknota za wolnością, swobodą, szaleństwem. Za tym wszystkim, co tak bardzo nie pasowało do polskiego reżimu lat 50., a co tkwiło w duszach ludzi. Nawiązania do francuskiej Nowej Fali, muzyka Krzysztofa Komedy, urocza Teresa Tuszyńska i nerwowy Cybulski w ciemnych okularach — to wszystko tworzy niepowtarzalny klimat filmu.
Zwiastun filmu "Do widzenia, do jutra"
„Do widzenia, do jutra" był na początku lat 60. czymś niezwykłym: przełamywał nurt rozliczeniowy, wracał do najprostszych spraw miłości, odpowiedzialności, dojrzałości. Pokazywał ludzi innych od tych z propagandowych plakatów — nie przodowników pracy i traktorzystki, lecz młodzież niepewną, pełną egzystencjalnych wahań. Był buntem wobec szarzyzny i koszarowego trybu życia. Ale i dzisiaj, ze swoją delikatnością w opisywaniu uczuć, może stać się widzom bliski.