— Jestem jak wampir — śmiał się Terry Gilliam podczas festiwalu Camerimage. — Przyjeżdżam na ten festiwal, żeby z młodej publiczności wysysać jej energię i zapał.
W ostatnich dniach świat showbiznesu zelektryzowała wiadomość, że członkowie Latającego Cyrku Monty Pythona znów razem wystąpią, najprawdopodobniej w teatrze. 74-letni John Cleese, 71-letni Terry Jones, 70-letni Eric Idle, 70-letni Michael Palin i oczywiście Terry Gilliam (73) mają zrealizować pierwszy poważny wspólny projekt od blisko 30 lat. Na scenie ostatni raz wystąpili razem gościnnie podczas festiwalu komedii w Aspen w 1998 roku. Nie było już wówczas z nimi szóstego członka grupy Grahama Chapmana, który - jak mówią - „egoistycznie umarł" w 1989 roku.
W kręgu absurdu
Brytyjska grupa Monty Python zawiązała się w 1969 roku. Powstało wówczas 45 odcinków telewizyjnego programu, złożonego z pełnych absurdalnego humoru skeczy, w których nie oszczędzali nikogo i niczego. Kpili ze skostniałych brytyjskich instytucji państwowych i społecznych, nawet z Kościoła i królowej. Terry Gilliam — jedyny w grupie Amerykanin — okraszał jeszcze ekran fantastycznymi animacjami.
— Kiedy w 1967 roku przyjechałem do Anglii, pierwszy raz spotkałem ludzi, którzy śmiali się z moich dowcipów — mówi "Rz" reżyser. — Amerykanie śmieją się tylko z innych, Anglicy potrafią z siebie. Mają zapisaną w genach autoironię. Może dlatego, że na początku poprzedniego wieku byli wielkim supermocarstwem, a w krótkim czasie ich imperium przestało istnieć. Jak można na to zareagować? Trzeba nabrać dystansu i nauczyć się z własnego losu żartować.
W kinie wielki sukces odniósł nakręcony w 1975 roku „Monty Python i Święty Graal". Potem było jeszcze kilka innych tytułów, jednak Pythonowcy szli już własnymi drogami. Palin robił dokumenty, Cleese poświęcił się aktorstwu, Gilliam stał się słynnym hollywoodzkim reżyserem. A Idle pytany czy grupa nakręci sequel „Świętego Graala" odpowiadał: „Jak tylko zmartwychwstanie Graham Chapman".