Pewnego dnia w czasie procesu, w którym reprezentuje interesy wysoko postawionego urzędnika aferzysty, odbiera telefon. Umarła jego matka. Palmer prosi o odroczenie procesu i wraca w rodzinne strony. Do miasteczka, z którego wyjechał przed laty. Do ojca i dwóch braci, z którymi stracił kontakt.
Na pierwszy rzut oka widać, że mierzi go prowincjonalna atmosfera, jak mało ma do tego miejsca sentymentu i jak broni się przed jakimkolwiek zbliżeniem z bliskimi. Chce jak najszybciej wsiąść do samolotu, który zawiezie go z powrotem do jego świata. Do wielkiego miasta, do sądu, luksusowego domu i małej córki, o którą walczy po rozstaniu z żoną.
Opowieść sądowa
Palmer zostanie jednak w Carlinville, żeby bronić własnego ojca, szanowanego miejscowego sędziego, który w dniu pogrzebu żony przejechał człowieka. Jak twierdzi policja, zrobił to z premedytacją. Chciał zabić. On sam wypadku nie pamięta, cierpi na zaniki pamięci.
„Sędzia" wciąga i nie pozwala się nudzić. Każdy widz znajdzie tu coś dla siebie. To pasjonująca opowieść sądowa. Zderzenie niedoświadczonego młokosa, którego początkowo angażuje do swojej obrony stary Palmer, i adwokackiego wygi uwydatnia gry, jakie w czasie rozprawy stają się udziałem prawników.
Film Davida Dobkina jest również opowieścią o rodzinie i powrocie do korzeni, do czasu dzieciństwa i młodości. O rozliczaniu się z własnymi kompleksami, bólem, który zagnieżdża się gdzieś głęboko. Hank odciął się od despotycznego ojca moralisty, niepełnosprawnego umysłowo brata, dawnej dziewczyny. Ale nie da się wyzerować pamięci. I przychodzi moment, gdy relacje z przeszłości, zwłaszcza te między ojcem i synem, trzeba uporządkować.
Stary i nowy świat
Dobkin pokazuje zderzenie starego i nowego świata, mentalności wielkomiejskiej i małomiasteczkowej, dawnej moralności i współczesnego podejścia do prawdy i do najważniejszych wartości.