Wolny strzelec reż. Dan Gilroy

W „Wolnym strzelcu" Dan Gilroy pokazuje, jak cienka jest granica między hieną a dziennikarzem goniącym za krwawymi sensacjami - pisze Marek Sadowski.

Publikacja: 21.11.2014 08:13

Wolny strzelec reż. Dan Gilroy

Foto: Monolith

Etyczne problemy dziennikarstwa telewizyjnego to temat niemal tak stary jak to medium. Przed laty były tematem filmu „Chłodnym okiem" (1968) Haskella Wexlera. Był on polemiką z popularną wówczas teorią McLuhana, według której telewizja jest zimnym środkiem przekazu, dostarcza informacji pozbawionych wartościowania, co umożliwia swobodny wybór. Bohater, reporter telewizyjny, bezkrytyczny profesjonalista na zimno rejestrujący krwawe zdarzenia, w finale sam staje się ofiarą obojętności świadków wypadku.

Zrealizowany ponad cztery dekady później „Wolny strzelec" debiutującego w roli reżysera wziętego scenarzysty („Dziedzictwo Bourne'a") Dana Gilroya pokazuje, że temat jest ciągle aktualny. Śmierć i przemoc świetnie się sprzedają, a chorobliwa pogoń stacji telewizyjnych za podnoszącą słupki oglądalności sensacją nie uznaje już żadnych tabu. Znajdziemy takie podejście także w niektórych rodzimych stacjach. To zresztą zamknięte koło: znaczna część widzów na to właśnie czeka. Moralizowanie i dylematy etyczne to domena pięknoduchów. Liczy się tylko kasa, kasa, kasa!

Polski tytuł filmu Gilroya, którego akcja rozgrywa się w nocnym Los Angeles (wspaniałe, klimatyczne zdjęcia Roberta Elswita), odwołuje się do specyficznego świata paparazzi z kamerami tropiącymi nocami wypadki i zbrodnie, by bezpardonowo wcisnąć się między policję a ratowników medycznych. Sfilmować, co się da, byle krwawo, i sprzedać tej stacji, która zapłaci najwięcej. To będzie temat porannych wiadomości, który prezenterzy odpowiednio podkręcą, budując sztucznie napięcie.

W „Wolnym strzelcu" śledzimy drobnego złodziejaszka poszukującego pracy, który przez przypadek  zatrzymał się w miejscu, gdzie zdarzył się wypadek. Tam zauważył oprócz policjantów i służb medycznych także dwóch facetów z kamerami nachalnie filmujących zdarzenie. Louis Bloom zrozumiał, że to jego życiowa szansa. Skradziony rower zamienił na kamerę, kupił policyjny skaner, zatrudnił asystenta, którego jedyną kwalifikacją był GPS w komórce, i wyruszył na poszukiwanie materiałów, o które stacje telewizyjne będą się bić. Nie zawaha się przed przesunięciem zwłok dla lepszego ujęcia, z czasem spróbuje sam zaaranżować krwawe zdarzenia.

Jake Gyllenhaal w roli Blooma wspaniale zagrał socjopatycznego osobnika, który dla kariery i pieniędzy nie cofnie się przed niczym, człowieka o trupiobladej cerze, zapadniętych policzkach, wychudzonej sylwetce i oczach szaleńca, który nie tyle nie rozumie ludzi, ile ich po prostu nie lubi. „Wolny strzelec" to sprawnie zrealizowana w konwencji thrillera przenikliwa, ale niezbyt odkrywcza wiwisekcja współczesnych mediów. Na szczęście bez moralitetowych ambicji.

Etyczne problemy dziennikarstwa telewizyjnego to temat niemal tak stary jak to medium. Przed laty były tematem filmu „Chłodnym okiem" (1968) Haskella Wexlera. Był on polemiką z popularną wówczas teorią McLuhana, według której telewizja jest zimnym środkiem przekazu, dostarcza informacji pozbawionych wartościowania, co umożliwia swobodny wybór. Bohater, reporter telewizyjny, bezkrytyczny profesjonalista na zimno rejestrujący krwawe zdarzenia, w finale sam staje się ofiarą obojętności świadków wypadku.

Zrealizowany ponad cztery dekady później „Wolny strzelec" debiutującego w roli reżysera wziętego scenarzysty („Dziedzictwo Bourne'a") Dana Gilroya pokazuje, że temat jest ciągle aktualny. Śmierć i przemoc świetnie się sprzedają, a chorobliwa pogoń stacji telewizyjnych za podnoszącą słupki oglądalności sensacją nie uznaje już żadnych tabu. Znajdziemy takie podejście także w niektórych rodzimych stacjach. To zresztą zamknięte koło: znaczna część widzów na to właśnie czeka. Moralizowanie i dylematy etyczne to domena pięknoduchów. Liczy się tylko kasa, kasa, kasa!

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów