Wrażliwy artysta, który fotografował tragedie XX wieku

„Sól ziemi", dokument Wima Wendersa i Juliano Ribeiro Salgado o Sebastiao Salgado, od piątku w kinach.

Aktualizacja: 21.10.2015 10:15 Publikacja: 20.10.2015 20:11

Foto: against gravity

W 1970 roku Brazylijczyk Sebastiao Salgado, młody doktor ekonomii, podczas podróży do Afryki aparatem żony zrobił kilka zdjęć. I połknął haczyk. Dziś jest wielkim artystą, który od blisko pół wieku przygląda się światu. Zdjęcia układają się w przejmującą opowieść o kondycji współczesnego człowieka.

Wim Wenders namówił 71-letniego Salgado nie tylko do przejrzenia swoich archiwów i albumów, ale też do opowieści o tym, co widział i przeżył. A Salgado jeździł tam, gdzie działy się tragedie XX wieku.

Wenders wrócił z nim do krainy dzieciństwa Salgado, sfilmował jego starego ojca, pokazał drogę Sebastiao do fotografii i jego niezwykłe podróże. Dwaj twórcy pochylają się nad zdjęciami z kopalni złota w Serra Pelada, nad ujęciami z Ameryki Południowej, z głodującej Afryki, z owładniętej nienawiścią Rwandy. Ale i nad zdjęciami ludzi pracujących pod różnymi szerokościami geograficznymi.

Wenders i dokumentalista Juliano Ribeiro Salgado, współautor „Soli ziemi", pojechali też z Sebastiao do Indonezji, by tam obserwować świat Papuasów, gdzie czas się zatrzymał. Może tam, wśród bujnej przyrody, Brazylijczyk chciał odreagować koszmary, które widział w życiu.

Komentarze Salgado są pełne refleksji, ale najwięcej mówią same zdjęcia. Wstrząsający portret starego mężczyzny z Sudanu, który niesie na rękach martwe, wychudzone dziecko. Nagi chłopiec – kostki powleczone skórą, podobny do wyschniętego kikuta drzewa w tle. Trupy wyścielające szosę w Rwandzie. Obozy dla 250 tysięcy uchodźców z tego kraju, którzy szukali ratunku w kongijskiej puszczy. I uciekinierzy z wojny na Bałkanach. Oczy ludzi, pełne bólu. Głód, przemoc, śmierć. Warto się przyjrzeć  tym obrazom dzisiaj, gdy toczy się dyskurs na temat uchodźców.

„Sól ziemi" to również opowieść o miłości, odkrywaniu ojca przez syna, ich wspólnych wyprawach, ciekawości świata, którą Juliano odziedziczył w genach. A wreszcie film o sztuce. „Fotograf to człowiek, który pisze świat cieniem i światłem" – wyznaje Brazylijczyk. Susan Sontag zarzucała mu, że estetyzuje śmierć i nędzę. Ale Salgado szanuje ludzi, którym się przygląda. Chce pokazać ich tragedię tak, by zdjęcia stały się symbolem ludzkiego losu.

Bardzo to piękny film, którego kadry, często czarno-białe, Wenders układa tak, jak Salgado komponował swoje zdjęcia. Dokument o pasji i wielkim talencie człowieka, o interesującym życiu, ale też o dzisiejszym świecie.

W 1970 roku Brazylijczyk Sebastiao Salgado, młody doktor ekonomii, podczas podróży do Afryki aparatem żony zrobił kilka zdjęć. I połknął haczyk. Dziś jest wielkim artystą, który od blisko pół wieku przygląda się światu. Zdjęcia układają się w przejmującą opowieść o kondycji współczesnego człowieka.

Wim Wenders namówił 71-letniego Salgado nie tylko do przejrzenia swoich archiwów i albumów, ale też do opowieści o tym, co widział i przeżył. A Salgado jeździł tam, gdzie działy się tragedie XX wieku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Film
Joker zrzuca maskę. Film mocniejszy niż poprzedni
Film
Daniel Day-Lewis powróci na ekran. Zagra w debiutanckim filmie swojego syna
Film
Słaby Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Złote Lwy dla Agnieszki Holland
Film
Platynowe Lwy dla Wojciecha Marczewskiego