Szkoły zawodowe wracają

Uczenie zawodu we współpracy z biznesem może być lekarstwem na deficyt pracowników. Ruszająca we wrześniu reforma budzi wielkie nadzieje, ale i zastrzeżenia.

Publikacja: 11.04.2019 21:00

Uczestnicy debaty wskazywali m.in. na korzyści, jakie dla firm, a także samych uczniów i ich później

Uczestnicy debaty wskazywali m.in. na korzyści, jakie dla firm, a także samych uczniów i ich późniejszych możliwości na rynku pracy niesie współpraca szkół z dużymi zakładami pracy z danego regionu

Foto: materiały prasowe

Wielki powrót szkół branżowych był tematem debaty podczas V Europejskiego Kongresu Samorządów. O wadze tego zagadnienia świadczyła także lista gości, udział w niej zapowiadała nawet Anna Zalewska, minister edukacji. Jednak kryzysowa sytuacja związana ze strajkiem w ponad 80 proc. szkół zatrzymała panią minister w Warszawie. Strajk był więc tematem, który przewijał się w całej debacie poświęconej powrotowi szkolnictwa zawodowego.

Nauczyciele podstawą każdej reformy

– Reforma edukacji we wrześniu będzie miała swoją kumulację. Jej częścią będzie też zmiana szkolnictwa zawodowego, powstanie w ten sposób szkolnictwo branżowe i techniczne. Co do poprawności tych zmian raczej nikt nie ma wątpliwości, że są potrzebne – mówił prowadzący dyskusję Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej". Zauważył, że wobec deficytu rąk do pracy faktycznie niezbędne jest odrodzenie szkolnictwa zawodowego, które trzeba zbliżyć do potrzeb rynku i firm.

Reformy wprowadzają mechanizm, który przyniesie samorządom zwiększoną subwencję oświatową na uczniów szkół kształcących w zawodach, w których notowane jest większe zapotrzebowanie na rynku pracy. – Pytanie, na ile skuteczne i praktyczne będą mechanizmy i instrumenty, ale ważną kwestią w dzisiejszej debacie będzie także to, w jaki sposób można do poprawy modelu wykorzystać fundusze europejskie – wskazywał Chrabota.

Paneliści zastanawiali się, jak strajk i zmiana sytuacji nauczycieli może się odbić na całym polskim szkolnictwie, nie tylko zawodowym. – Strajk na pewno coś zmieni – mówił dr Paweł Poszytek, dyrektor generalny Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji (FRSE). Przypomniał, że badania PISA (Programme for International Student Assessment) od lat wskazują, że to nauczyciele, a nie nowoczesne technologie, są znanym podstawowym czynnikiem sukcesu edukacyjnego. – Bez nauczyciela nic się w edukacji zadziać nie może – powiedział. Inną kwestią jest jednak znalezienie odpowiedzi na pytanie, jak wyrównać kompetencje nauczycieli i ich status.

Bogusław Chrabota spytał więc panelistów, czy ich zdaniem rząd nie zapomniał o zmianie statusu nauczyciela przy wprowadzaniu pozostałych fundamentalnych zmian w szkolnictwie i likwidacji gimnazjów. Częściowo przejmują to zadanie właśnie programy UE.

– Jednym z głównych celów programu Erasmus plus jest wyposażanie nauczycieli w odpowiednie kompetencje, oferowanie im szkoleń i wymiany doświadczeń, ale jesteśmy świadomi, że skala tego nie stanowi jeszcze masy krytycznej – mówił dr Poszytek. – W Polsce jest kilkaset tysięcy nauczycieli, a my jesteśmy w stanie sfinansować rocznie mobilność tylko dwóch, trzech tysięcy.

Dzisiejsze żądania i wpływ na przyszłość

Paneliści byli zgodni co do tego, że strajk nauczycieli ma wpływ nie tylko na administrację szkół czy tegoroczne wybory, ale przede wszystkim na zdających w tym roku egzaminy uczniów oraz ich rodziny.

– W tej sytuacji staliśmy się wszyscy zakładnikami wszystkich, jesteśmy w sytuacji pata, gdzie nikt nie patrzy ze spokojem w przyszłość – mówi Rafał Kunaszyk. – Nauczyciel powinien mieć odpowiednie warunki rozwoju, a moje dziecko powinno mieć jak najlepszą jakość procesu uczenia. Gdy tego nie będzie, wpłynie to na następne pokolenia – mówił Kunaszyk. Zauważył, że w szkole ma miejsce wsparcie wychowywania, także w wymiarze społecznym.

Nieco odmienną ocenę reformy miał Jarosław Jurzak, radny z Oświęcimia i nauczyciel z 20-letnim stażem, którego zdaniem w reformie uwzględniono potrzeby nauczycieli, ale wszystkich zaskoczyła skala oczekiwań i problemów, a pozytywnych skutków reformy można oczekiwać dopiero za kilka lat.

– Na pytanie, czy słuszne było rozpoczęcie tej reformy, odpowiem, że zdecydowanie tak – mówił Jurzak. Jego zdaniem podłoże finansowe strajku nauczycieli było uzasadnione, bo efekt wzrostu gospodarczego spowodował, że wzrost płac w innych gałęziach sektora publicznego był znacznie wyższy niż w oświacie. – Gdybym jednak miał wybierać moment strajku, wybrałbym 1 września, gdy na początku roku strajk nie odbiłby się na uczniach, za to efekt medialny byłby podobny.

Eksperci oceniają wręcz bardzo dobrze powrót szkolnictwa zawodowego, zwłaszcza zapowiadaną współpracę szkół z dużymi zakładami pracy z regionu. Sam pomysł już cieszy się ogromnym zainteresowaniem nie tylko pracodawców, ale i uczniów. – Te firmy, które przewidziały wcześniej te zjawiska na rynku pracy, są w lepszej sytuacji, bo pierwsi absolwenci techników objętych patronatem już u nich pracują – mówił Rafał Kumaszyk. Zauważył jednak, że taki model niesie ze sobą ryzyko poniesienia wydatków na wykształcenie np. spawacza, który następnie ze względu na różnice płac wyjedzie gdzie indziej.

Dr Poszytek przypomniał jednak, że według badań FRSE, 90 proc. uczestników zagranicznych praktyk w ramach Erasmusa deklaruje chęć pozostania w swoim kraju ojczystym.

Jakość w cenie

Kluczowa dla powodzenia szkół branżowych będzie jakość oferowanego przez nie kształcenia, ponieważ dziś na rynku pracy – diametralnie innym niż przed laty, gdy były zamykane zasadnicze szkoły zawodowe – poszukiwani są wykwalifikowani pracownicy i nie zawsze chodzi o twarde kompetencje zawodowe. Kumaszyk wyjaśniał, że miękkie umiejętności uczenia się zostały uznane nawet w Davos za jedną z kluczowych kompetencji, zwłaszcza w epoce przemysłu 4.0 i szybkiej automatyzacji.

Bogusław Chrabota pytał jednak o to, jaka jest świadomość dostępności środków europejskich, a także faktyczna dostępność dla szkolnictwa. Dr Paweł Poszytek wyjaśnił, że oferta programu Erasmus+ jest skierowana do wszystkich sektorów edukacyjnych, z bogatym komponentem edukacji zawodowej. Ofertę dostępną w samej fundacji uzupełniają jeszcze programy z funduszy spójności z Ministerstwa Rozwoju.

– Program Erasmus+, w uproszczeniu, ma dwie oferty: ścieżkę mobilności uczniów i pracowników edukacji oraz projekty międzyinstytucjonalne, gdzie polskie szkoły i instytucje edukacyjne nawiążą współpracę z placówkami zagranicznymi – wyjaśniał dr Poszytek. Dyrektor FRSE podkreślał, że programy te są atrakcyjne z punktu widzenia wnioskodawców, bo finansują 100 proc. projektu, instytucje aplikujące mogą dostać przedpłatę, więc łatwiej jest im zrealizować projekty. Granty liczą nawet po kilkaset tysięcy euro – wszystko zależy od uzasadnienia kosztów.

Innym sposobem na podnoszenie kompetencji uczniów są europejskie konkursy umiejętności zawodowych Euroskills oraz ich światowy odpowiednik, Worldskills – w kilkudziesięciu branżach zawodowych, m.in. gotowanie, florystyka, stolarstwo, mechatronika. W ub.r. podczas Euroskills w Budapeszcie medal dostał kucharz z Polski.

– Tu mamy jak w soczewce skupione wszystkie problemy związane z edukacją. Ucznia musi wesprzeć i szkoła, i sponsor. Bez takiego wsparcia uczeń nie ma szans – mówił dr Poszytek. Fundacja wysłała już ok. 100 tys. uczniów na staże u pracodawców za granicą. – Bez takiego doświadczenia uczeń nie ma szansy w Polsce zetknąć się z technologią używaną na świecie w jego branży. A polscy pracodawcy też już czekają na takich pracowników – podsumował dyrektor FRSE.

Materiał partnera
Amerykanie budują kadry jądrowe w Polsce – to szansa dla naszej gospodarki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał partnera
Zdrowie to najlepsza inwestycja
Materiał partnera
Energetyka jądrowa w centrum uwagi
Europejski Kongres Gospodarczy
Wartości, które należy promować w biznesie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Europejski Kongres Gospodarczy
Czy proste podatki są możliwe