Choć Kazachstan stał się kluczowym partnerem w przewozach cargo między Chinami a Europą, to pociągi tam obsługują zaledwie 15-proc. podróżnych. W Europie coraz więcej mówi i robi się, aby przywrócić do łask podróżnych połączenia kolejowe. W Polsce to wciąż dość kontrowersyjny temat, budzący emocje w społeczeństwie, zwłaszcza tej jego części, która z pociągów regularnie korzysta. Rozwój kolei wysokich prędkości zakończył się na wypuszczeniu na tory składów Pendolino, które tylko na trasie Warszawa-Katowice osiągają prędkość 200 km/h, a na pozostałych odcinkach łączących stolicę z dużymi miastami już tylko do 160 km/h lub nawet zaledwie 120 km/h.
Jak Kazachom odjechała kolej dużych prędkości
Projekt budowy sieci kolejowej dużych prędkości, która miała przewozić pasażerów z prędkością 250 km/h, jest też porażką kazachskiego kolejnictwa. Tego typu projekty są bardzo kosztowne i cechują się długim czasem zwrotu nakładów, zwłaszcza w przypadku ogromnych odległości i niskiej gęstości zaludnienia, które cechują Kazachstan. Niemniej, takie połączenia wydają się koniecznością i dobrą alternatywą dla lokalnych połączeń lotniczych w świetle rosnących kosztów paliw i restrykcyjnej polityki środowiskowej.
Już w 2013 r. pojawił się pomysł połączenia stolicy - Astany z oddalonymi o 1200 km Ałmatami, uznawanymi za stolicę finansową. Założeniem było skrócenie czasu przejazdu pociągiem na tej trasie z 15 h do ok. 5,5 h. Wąskim gardłem projektu był bardzo kosztowny most o długości 20 km nad Jeziorem Bałchasz. Ostatecznie, projekt który miał być sfinalizowany do Expo-2017, którego Kazachstan był gospodarzem, do dziś pozostał na papierze.
Czytaj więcej
Wejście Uzbekistanu do WTO, planowane na 2026 r., może stworzyć nowe możliwości dla polskich firm...
Do porażki projektu przyczyniła się relatywnie niska populacja obu miast, liczących łącznie ok. 4 mln mieszkańców. Analizy wykazały, że liczba pasażerów korzystających z tego, zapewne drogiego połączenia, byłaby niewystarczająca dla zapewnienia opłacalności inwestycji, szacowanej wówczas na 1,5 bln tenge (2,8 mld euro). Przysłowiowym gwoździem do trumny projektu były pikujące w dół ceny ropy w okresie 2014-2015, której sprzedaż miała być głównym źródłem pozyskania środków na rozwój szybkich kolei. Choć w kolejnych latach ceny ropy ustabilizowały się i nawet zaczęły rosnąć, to ostatecznie inwestycję uznano za mniej istotną dla rozwoju gospodarczego republiki niż potrzebę rozwijania sieci przewozu towarowego.