Grzegorz Piechowiak: Są chętni do zarabiania na kryzysie

Kiedy przedsiębiorcy widzą, że mają problem, warto po pomoc zgłosić się jak najwcześniej, bo potem może być ciężko coś uratować – mówi Grzegorz Piechowiak, współzałożyciel i partner zarządzający firmy doradczej JP Weber.

Aktualizacja: 11.06.2020 21:20 Publikacja: 11.06.2020 21:00

Grzegorz Piechowiak: Są chętni do zarabiania na kryzysie

Foto: materiały prasowe

W jakim miejscu jest Polska gospodarka przy wszystkich perturbacjach związanych z koronawirusem?

Bank Światowy stwierdził, że z kryzysu będziemy mocno wychodzić pod koniec 2020 r. w formie litery V, więc pozytywnie patrzę w przyszłość. Według Komisji Europejskiej w Polsce odnotowaliśmy najsłabszy spadek PKB w Europie.

Pandemia spowodowała zmiany myślenia właścicieli przedsiębiorstw o strategicznych aktywach. Wiem, że np. niemieccy przedsiębiorcy będą relokować część swoich zakładów z Azji w kierunku Europy. Jako Polska możemy stać się tego naturalnym beneficjentem.

Najbardziej dotknięte branże to transport, turystyka czy gastronomia. Obronną ręką wychodzi IT. Dodałby pan coś do tego obrazu?

Transformacja cyfrowa jest na agendzie każdego prezesa, więc naturalnym beneficjentem jest sektor IT. W Polsce ważna jest jeszcze branża motoryzacyjna. Jeśli ta branża nie ruszy w Niemczech, będzie to miało wpływ również na nasz kraj. Na razie ten sektor stoi.

Nasza firma zajmuje się między innymi transakcjami – fuzjami i przejęciami. Oczywiście tych transakcji jest teraz mało, liczę jednak, że ten rynek ruszy pod koniec roku. Z tej perspektywy widzimy też zainteresowanie podmiotów azjatyckich.

Jaki charakter mają te transakcje? Wykupywanie słabszych graczy?

Dużo przedsiębiorstw jest mocno dotkniętych kryzysem, więc muszą patrzeć w kierunku inwestorów, żeby przeżyć. Te transakcje będą teraz najczęstsze. Każdy będzie próbował sprawdzić, czy jest jakaś szansa zarobienia na zahamowaniu gospodarek. W drugiej fazie kryzysu zaczną pojawiać się upadłości. Skończą się wtedy środki pomocowe, a tym samym środki do kontynuacji biznesu. Spodziewamy się, że jak gospodarka zacznie restartować na dobre, zaczną się też pojawiać upadłości. Przygotowujemy do tego naszych klientów.

Jak przedsiębiorcy widzą, że mają problem, to warto o pomoc zgłosić się szybko, bo potem może być ciężko coś uratować.

Na czym polega restrukturyzacja w epoce pandemii?

W pierwszej kolejności to pozyskanie środków płynnościowych, później obniżenie kosztów. Programy rządowe zostały wprowadzone po to, aby utrzymać poziom zatrudnienia, jednak uważam, że w przypadku wielu firm będzie to niemożliwe.

Jednak każdy kryzys niesie ze sobą też coś dobrego. Nasi klienci byli proaktywni, blisko swoich przedsiębiorstw, reorganizowali firmy. Jak wyjdziemy z kryzysu, będą mieli ułatwiony restart, gdyż obniżyli koszty i zoptymalizowali biznes.

Jednak czy te przedsiębiorstwa, mając okrojone możliwości operacyjne, będą mogły w pełni skorzystać z powrotu koniunktury?

To jest największe ryzyko, gdy się za mocno odcina substancje w przedsiębiorstwie i przestaje się inwestować. Zatrzymanie rozwoju i sprzedaży grozi wypadnięciem z rynku.

Doradzamy naszym klientom na skalę międzynarodową i widzimy różnice w podejściu do tego tematu. W Polsce przedsiębiorcy mocno patrzą do przodu i kierują się tym, żeby wykorzystać ten moment i zatrudniać ludzi do sprzedaży, żeby się odbić. Niemieccy przedsiębiorcy są bardzo konserwatywni. Zwalniają załogi sprzedażowe i w momencie mocnego odbicia mają opóźniony zapłon.

Apeluję, żeby rozmawiać cały czas z bankami. Instytucje finansowe są bardzo potrzebne, żeby dać odpowiednią płynność przedsiębiorcom, żeby przeszli moment kryzysu i skorzystali z odbicia gospodarki, nie rezygnując z inwestycji.

Czego firmy w tych trudnych czasach potrzebują najbardziej? Może nie tylko tarcz antykryzysowych?

Tarcze są bardzo pomocne. Widzimy, ile pieniędzy dla naszych klientów pozyskaliśmy w ramach tarcz. Widzimy też otwartość banków do współpracy, niektórych mniej, niektórych więcej. Dobrym instrumentem, który został wprowadzony, są poręczenia rządowe. U nas taki program uruchomił BGK. W Niemczech to również dobrze funkcjonuje i daje komfort bankom finansującym, bo są w jakimś stopniu zabezpieczone przez poręczenia.

Jak pan ocenia sytuację w Europie?

Patrząc na globalne spadki, Europa jest najbardziej dotknięta kryzysem. Jest duża różnica między krajami z południa Europy, które zostały bardzo mocno dotknięte kryzysem, a krajami, takimi jak Polska czy Niemcy, które sobie lepiej poradziły. Musimy myśleć z perspektywy unijnej, żeby wszystkie gospodarki odpowiednio równo mogły wystartować. Stąd apel do Unii, która musi znaleźć mechanizmy, żeby rozdzielane pieniądze trafiały w miejsca, gdzie są najbardziej potrzebne.

W jakim miejscu jest Polska gospodarka przy wszystkich perturbacjach związanych z koronawirusem?

Bank Światowy stwierdził, że z kryzysu będziemy mocno wychodzić pod koniec 2020 r. w formie litery V, więc pozytywnie patrzę w przyszłość. Według Komisji Europejskiej w Polsce odnotowaliśmy najsłabszy spadek PKB w Europie.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Ekonomia
Wierzyciel zlicytuje maszynę Janusza Palikota i odzyska pieniądze
Ekonomia
Polska gospodarka potrzebuje nowych silników wzrostu. Rynek kapitałowy, z GPW na czele, ma do odegrania kluczową rolę w ich uruchomieniu
Materiał Promocyjny
Grupa SECO/WARWICK zakłada dwucyfrowy wzrost przychodów
Ekonomia
Polski Ład to ryba zamiast wędki