Przez kilka pierwszych godzin indeks znajdował się w łagodnym trendzie spadkowym, który koło południa zmienił się w konsolidację. Marazm trwał do godz. 16, kiedy opublikowano dane o sprzedaży nowych domów w USA. Zamiast spodziewanych 720 tys. było tylko 647 tys. Spowodowało to natychmiastowe tąpnięcie zarówno na naszej GPW, jak i w USA. Wyższa od oczekiwanej wartość wskaźnika koniunktury Chicago PMI nie poprawiła nastrojów. Wprawdzie nieco później amerykańskie indeksy zaczęły odrabiać straty, ale nasz rynek był już wtedy zamknięty.

Piątkowy spadek spowodował pogorszenie technicznego obrazu zarówno WIG20, jak i mWIG40. W obu przypadkach nastąpiło wyłamanie z krótkoterminowych trendów wzrostowych, które zaczynały się rysować na wykresach obu indeksów. Jest to niebezpieczne zwłaszcza w przypadku WIG20, z powodu bliskości długoterminowej linii wsparcia, przechodzącej przez dołki z marca, sierpnia i 18 grudnia 2007 r. (3345 pkt). Jej przełamanie byłoby bardzo złą wróżbą na następny rok. Co ciekawe, niedaleko kluczowego wsparcia (ok. 54 000 pkt) znajduje się też WIG. Wynika z tego, że słabość rynku na początku przyszłego roku może zadecydować o rozwoju sytuacji w znacznie dłuższym horyzoncie czasowym. Oczywiście jest to tylko jeden z możliwych scenariuszy. Niestety, piątkowa sesja przemawia raczej za słabością rynku.