– Ostatnio znacznie pogorszyły się nastroje. To efekty uboczne kryzysu na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych – uważa Jacek Tyszko z DM BOŚ. Do tego należy dodać rosnącą inflację, rozchwiane waluty i duże prawdopodobieństwo, że straty instytucji finansowych, zarówno w USA, jak i w Europie, mogą być jeszcze większe. – Widać wyraźnie, że hossa się zakończyła – uważa Tyszko. Jego zdaniem na rynku w najbliższym czasie będzie królował trend spadkowy, z którego będą się wyłamywać jedynie pojedyncze spółki o bardzo dobrych fundamentach.
Najwięksi optymiści twierdzą, że pierwsza połowa roku będzie dla giełd nieudana, i prognozują, że poprawa nastąpi najwcześniej w II półroczu. Nerwowych pierwszych miesięcy 2008 r. spodziewają się m.in. analitycy Pioneer Pekao Investment Management, ale ich zdaniem bilans całego roku będzie dodatni, właśnie dzięki lepszej drugiej połowie. Według nich polskie obligacje pozwolą w tym roku zarobić 6 – 7 proc., a rynek akcji ok. 15 proc.
– W 2007 r. nie było tak dobrze, jak wiele osób twierdziło, a ten rok nie będzie taki zły, jak wiele osób stara się sobie wyobrazić. Mamy cały czas wzrost gospodarczy. Będzie on wprawdzie nieco słabszy niż w ubiegłym roku, ale i tak powinien przekroczyć 5 proc. – twierdzi prezes Pioneer Pekao TFI Zbigniew Jagiełło.
Jest jednak spora grupa analityków i zarządzających, którzy uważają, że przecena na GPW potrwa nawet rok – półtora i nie ma co liczyć, że na koniec 2008 r. indeksy wyjdą na plus. Zdaniem zarządzającego portfelami Roberta Nejmana z DM IDM SA spadki dopiero przed nami. – Głównym negatywnym czynnikiem na rynkach akcji jest przybierający na sile proces zmniejszania się ilości pieniądza na świecie i coraz droższe kredyty – mówi Nejman. Jego zdaniem WIG zakończy rok na 10-proc. minusie.