Unijna komisarz ds. stosunków zagranicznych Benita Ferrero-Waldner wraz z ministrami Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii zdołała przekonać turkmeńskiego prezydenta do sprzedaży gazu Europie bez pośrednictwa Gazpromu. Chodzi wprawdzie o niewielkie jak na potrzeby Unii dostawy 9 mld m sześc. rocznie, ale już samo złożenie przez prezydenta deklaracji w tej sprawie ma duże znaczenie.
Pod względem zasobów gazu Turkmenistan należy do światowej czołówki. Turkmeni wysyłają surowiec do Europy tranzytem przez Rosję i Ukrainę. W zeszłym roku Gazprom namówił ich nawet do zwiększenia sprzedaży.
Teraz sytuacja może się nieco zmienić, bo Bruksela jest bliska przełamania rosyjskiego monopolu – pod jednym warunkiem. Surowiec można będzie dostarczać do Europy, o ile uda się szybko wybudować niewielki odcinek gazociągu z Turkmenistanu do Azerbejdżanu.
Unii zależy na tym, by Turkmenistan był jednym z dostawców dla planowanego zupełnie nowego rurociągu z Azji do Europy – Nabucco. Od kilku lat firmy europejskie przygotowują ten projekt, ale budowa nie może się rozpocząć bez gwarancji dostaw. Koszty szacuje się na 10 mld euro.
Deklaracja prezydenta Turkmenistanu może być ważnym sygnałem dla przyśpieszenia prac. Tym bardziej że gaz chcą dostarczać Europie także Azerbejdżan i Iran. Być może więc uda się zagwarantować dostawy 20 mld m sześc. rocznie i decyzja o budowie Nabucco wkrótce zapadnie.