Mogłoby się wydawać, że na rynku, na którym trudno o pracowników, mobbing przestanie być problemem. Z danych Państwowej Inspekcji Pracy wynika nawet, że w ubiegłym roku liczba skarg w tej sprawie nieco spadła. Jak jednak twierdzą przedstawiciele stowarzyszeń antymobbingowych, te statystyki nie są do końca wiarygodne. Również Piotr Wojciechowski, dyrektor Departamentu Prawnego PIP, ocenia, że liczba skarg w sprawie mobbingu nie odzwierciedla skali problemu. Ofiary są często zastraszone, nie skarżą się, ale szukają pomocy w gabinetach psychologicznych.
– U nas liczba skarg na mobbing utrzymuje się na stałym poziomie ok. 500 rocznie – ocenia Mariola Żarnoch, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Antymobbingowego OSA. Jak dodaje, w ostatnich latach najwięcej skarg napływa od pracowników budżetówki – oświaty, służby zdrowia i administracji.
O nasilającym się problemie mobbingu pracowników sfery budżetowej mówi też Anna Makowska, prezes Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego z Wrocławia. W zeszłym roku gnębieni pracownicy zgłosili tam telefonicznie 550 skarg, a kolejne 100 listownie albo osobiście. Zdaniem Makowskiej w ostatnim czasie sporo jest skarg od nauczycieli.
Narzekają też urzędnicy. Witold Matuszyński, szef łódzkiego oddziału KSA, który rocznie dostaje ponad 500 skarg, twierdzi, że mobbingowi sprzyja specyfika lokalnych urzędów zdominowanych często przez rodzinne klany.Jednak mobbing to problem nie tylko szkół czy lokalnych urzędów. Także i ministerstw. Według tygodnika „Newsweek“ w tym roku już dziesięcioro pracowników (w tym siedmioro z resortu gospodarki) poskarżyło się na szykany w pracy. Do sądu trafiła ujawniona przed dwoma laty sprawa mobbingu w Kancelarii Sejmu. Inspektorzy PIP zwrócili tam m.in. uwagę na różne wynagrodzenia osób z tymi samymi kwalifikacjami i na tych samych stanowiskach. Jak jednak przyznaje Piotr Wojciechowski, inspektorom o wiele łatwiej jest wykryć w trakcie kontroli konkretne uchybienia w BHP niż „wiszący w powietrzu“ mobbing. A nawet jeśli go stwierdzą, mają ograniczone pole manewru. – O wiele lepsze instrumenty ma sąd, który najlepiej może rozstrzygnąć tę kwestię – wyjaśnia Wojciechowski.
Problem w tym, że sprawy sądowe dotyczące mobbingu (każdorazowo pozwanym jest pracodawca) trwają długo. Zdaniem Marioli Żarnoch średnio ok. trzech lat. – Mobbing będzie poważnym problemem, dopóki sądy nie zaczną przyznawać jego ofiarom wysokich odszkodowań. Na razie, choć nie ma tu górnej granicy, sądy przyznają zwykle trzykrotność zarobków. To nie jest dotkliwa kara – podkreśla Anna Makowska. Wspomina niesłusznie zwolnionego z pracy nauczyciela, który niedawno wywalczył sobie w sądzie powrót do pracy, ale teraz jest obiektem ciągłych szykan; nie ma dla niego krzesła w pokoju nauczycielskim, a dyrektorka kilkakrotnie sprawdzała zawartość jego teczki.