Kto da najwięcej za ramię Małysza

Polski Związek Narciarski szuka sponsorów przez aukcję internetową. To pierwsza taka licytacja w polskim sporcie

Publikacja: 25.09.2008 04:28

Za pakiet z najatrakcyjniejszym wolnym miejscem na kombinezonie Adama Małysza trzeba zapłacić co naj

Za pakiet z najatrakcyjniejszym wolnym miejscem na kombinezonie Adama Małysza trzeba zapłacić co najmniej pół miliona złotych

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

– Widzimy, jaka jest atmosfera wokół naszych związków sportowych, i chcemy wyłożyć karty na stół. Szukamy sponsorów również w inny sposób, ale aukcja ma być sygnałem dla firm: można się związać z polskim sportem na czystych zasadach, bez dzielenia się z pośrednikami, i nie trzeba mieć milionów złotych, by to zrobić – mówi „Rz” sekretarz generalny PZN Grzegorz Mikuła.

Licytowane będą cztery pakiety sponsorskie, każdy oddzielnie. Najwyższą cenę wywoławczą ma pakiet nr 4, czyli „Oficjalnego sponsora Polskiego Związku Narciarskiego” – 700 tysięcy złotych. Cena wywoławcza za reklamowanie się przy kadrze skoczków to 500 tysięcy, przy kadrze biegaczy – 200 tysięcy, a na strojach narciarzy alpejskich – 100 tysięcy. To ceny netto za jeden sezon. Przetarg dotyczy dwóch najbliższych sezonów, 2008 – 2009 i 2009 – 2010, a więc obejmie nie tylko przyszłoroczne mistrzostwa świata w Libercu, ale również igrzyska olimpijskie w Vancouver.

Jeśli aukcja skończy się pomyślnie, to Justyna Kowalczyk, medalistka igrzysk olimpijskich, pierwsza Polka, która wygrała bieg Pucharu Świata, zacznie 22 listopada nowy sezon PŚ już z logo nowego sponsora. Adam Małysz i inni skoczkowie w pierwszych zawodach PŚ startują pięć dni później.

Na aukcję zostaną wystawione wolne jeszcze miejsca reklamowe na sprzęcie sportowców i banerach. Miejsca są wolne m.in. dlatego, że Międzynarodowa Federacja Narciarska powiększyła dozwoloną wielkość powierzchni reklamowej na strojach z 300 do 350 cm kwadratowych, a producentowi wody Ustronianka, jednemu z dotychczasowych sponsorów PZN, skończyła się z nim umowa.

Powierzchnie objęte przetargiem są szczegółowo opisane na stronie www.pzn.pl. Najbardziej atrakcyjne, bo najczęściej pokazywane w transmisjach, są miejsca na kombinezonach (u Małysza na prawym przedramieniu, u pozostałych skoczków i Kowalczyk – na ramieniu) oraz na kurtkach. Związek proponuje sponsorom również m.in. reklamy na samochodach PZN i na banerach podczas zawodów organizowanych w Polsce.Żeby wziąć udział w aukcji, trzeba do 10 października złożyć wniosek w siedzibie PZN w Krakowie; wymagane jest posiadanie podpisu elektronicznego. Aukcja odbędzie się na Elektronicznej Platformie Przetargowej www.e-przetarg.pl. Będzie na niej można zobaczyć oferty konkurentów, ale nazwy firm będą utajnione. – Tylko my będziemy wiedzieć, komu przypisany jest dany login – twierdzi Mikuła.

Aukcja ma się zakończyć do końca października. W polskim marketingu sportowym takie przedsięwzięcia są czymś wyjątkowym. Nasze związki sportowe z szukaniem sponsorów radzą sobie kiepsko. Teraz będzie jeszcze trudniej, bo igrzyska w Pekinie – było w nich mało polskich medali, a dużo kłótni i afer – zraziły do sponsorowania sportu wiele firm. Afera korupcyjna w futbolu też nie pomaga. Firmy są nieufne, bo zdarzało się, że współpraca sponsorska kończyła się w atmosferze skandalu (Żywiec i Polski Związek Lekkiej Atletyki, Opoczno i Polski Związek Zapaśniczy, Poczta Polska i PZN po pierwszych sukcesach Małysza, jeszcze za rządów poprzednich władz związku).

Działaczom często brakuje przygotowania biznesowego i prawniczego, a jeszcze częściej po prostu nie chce im się zabiegać o sponsorów, skoro ministerialna dotacja wystarcza do utrzymania. Trudno znaleźć związek, dla którego pieniądze od rządu stanowiłyby mniej niż 50 procent budżetu. Jednym z wyjątków jest PZPN, który ma ok. 40 mln złotych rocznego budżetu, a dotacja to tylko 5 – 7 procent. Polski Związek Lekkiej Atletyki, choć rządzi dyscypliną popularną, lubianą i kreującą gwiazdy, jest na przeciwnym biegunie – z kilkunastu milionów budżetu tylko kilka procent zapewniają sponsorzy i partnerzy, reszta jest finansowana z pieniędzy podatników. Przez ostatnie lata szukaniem sponsorów dla PZLA zajmował się były trener trójskoku, który o marketingu miał blade pojęcie, ale był zaufanym współpracownikiem prezes Ireny Szewińskiej.PZN znajduje się gdzieś pośrodku. Jeśli chodzi o udział pieniędzy sponsorów w budżecie, bliżej mu do PZPN niż PZLA. Ministerialna dotacja na narciarstwo (jej wysokość zależy od wyników w najważniejszych zawodach) wyniosła w ostatnim roku ponad 6 mln złotych, to 65 procent środków, którymi rocznie dysponuje PZN. Resztę zapewniają sponsorzy i partnerzy. Głównym jest Lotos, a oprócz niego m.in. Elopak (właściciel marki Doskonałe Mleko), BOT, ALD Automotive i dostawcy sprzętu Larix oraz 4Sport Performance.

– Chcemy doprowadzić do tego, by w budżecie była równowaga: połowa pieniędzy od państwa, połowa od sponsorów – mówi Grzegorz Mikuła.

Najlepsi polscy sportowcy mogą zarobić na umowach reklamowych około 2 mln złotych rocznie. Tyle dostaje – według nieoficjalnych szacunków – Robert Kubica, który jest w specyficznej sytuacji, bo może reklamować tylko firmy współpracujące z jego zespołem Formuły 1 – BMW Sauber. To m.in. Puma, Intel i Petronas. Adam Małysz, który w czasach największych sukcesów zarabiał średnio ok. 3 mln złotych za sezon, a dziś ok. 1,5 mln, ma w wyborze prywatnych sponsorów dowolność. Oprócz firm, które sponsorują PZN, na sprzęcie Małysza są reklamy Red Bulla (kask, zgodnie z przepisami powierzchnia reklamowa na nim należy do zawodników), Generali (naszywka na kombinezonie, polarze, kurtce) oraz Superfund (na nartach). W 2006 r. polski skoczek dostał od PZN 100 cm kwadratowych powierzchni reklamowej na stroju. Może ją wykorzystać w dowolny sposób – to jedna z nagród od związku za sukcesy. Podobny prezent PZN dał Justynie Kowalczyk, która ma prywatne umowy z Rafako i Orbisem.

Poza Kubicą i Małyszem wysoko w rankingu jest również tenisistka Agnieszka Radwańska reklamująca Prokom (tylko do końca roku), Procter and Gamble (proszek Ariel), rakiety Babolat, Mercedesa i wciąż negocjuje kontrakt z którąś z wielkich firm produkujących sprzęt sportowy. Żeglarz Mateusz Kusznierewicz od swoich czterech sponsorów – Era, Omega, Mercedes i Helly Hansen – dostał w sezonie olimpijskim milion złotych. Tyle samo zarobił w tym roku na reklamach (Samsunga i Pepsi) Euzebiusz Smolarek, który przed mistrzostwami Europy w Austrii i Szwajcarii był najpopularniejszym piłkarzem reprezentacji. Reklamowe zarobki Smolarka wyglądają jednak skromnie przy umowach podpisanych przez trenera Leo Beenhakkera. Holender za samą reklamę banku BZ WBK dostał 2 mln złotych, a reklamował również piwo Tyskie.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy