Inwestycje w oszlifowane diamenty, zwane inaczej brylantami, uchodzą za wyjątkowo stabilne. W ostatnich miesiącach liczba klientów specjalistycznych firm szybko rośnie. Specjaliści szacują, że w sumie jest ich ponad 50 tys.
Cena diamentów w ostatnim stuleciu nigdy nie spadła. W krajach o rozwiniętej gospodarce rośnie o około 7 proc. rocznie. Według indeksu Rapaport w 1994 roku 1 karat odszlifowanego kamienia o doskonałej barwie i bez zanieczyszczeń kosztował 7 tys. dol., a obecnie ponad 10 tys. dol. Zdarzają się też spektakularne zwyżki cen. Na przykład bardzo cenione pięciokaratowe brylanty podrożały w ciągu ostatniego roku o 57 proc.
98-proc. udział w rynku ma De Beers Group zrzeszający kopalnie, hurtownie i giełdy dużych pośredników. Pozostałe 2 proc. to w większości obrót tzw. krwawymi diamentami (czyli bez odpowiednich dokumentów), pochodzącymi z krajów nieprzestrzegających jakichkolwiek norm. Na marginesie, krwawy kamień po uzyskaniu certyfikatu staje się jak najbardziej legalny.
Wiarygodnych informacji na temat rynku dostarcza Rapaport, światowy system monitorujący przemysł diamentowy od wydobycia surowych kamieni aż po sprzedaż detaliczną. Częścią systemu jest indeks hurtowych cen – Rapaport Diamond Report, który jest przygotowywany na podstawie szczegółowej analizy rynku i służy do ustalania cen wyjściowych dla handlowców na całym świecie.
O wartości brylantów decydują cztery cechy: karat, kolor, czystość, szlif; w języku angielskim jest to 4C, czyli carat, colour, clarity, cut.