Dow Jones spadł wczoraj o 7,7 proc. jeszcze mocniej , bo o blisko 9 proc. straciły indeksy S&P oraz Nasdaq. Także europejskie parkiety w Paryżu, Londynie i Frankfurcie straciły ostatecznie po ponad 5 proc. GPW nie poszła tym śladem. WIG20 stracił niewiele ponad 2 proc.
– Zniżki to oddziaływanie głównego trendu, który wciąż jest spadkowy – mówi Robert Nejman, doradca inwestycyjny. Inwestorzy za oceanem realizują też zyski po pięciu wzrostowych sesjach, które przyniosły 12-proc. skok indeksu S&P 500, wyprowadzając go z najniższego od 11 lat poziomu. Według maklerów zniżki potęguje pogłębiająca się stagnacja gospodarcza i kurczący się dostęp konsumentów do kredytów. Wczoraj Krajowe Biuro Badań Ekonomicznych podało, że USA oficjalnie znajdują się w recesji. Wskaźnik wytwórczości amerykańskiej gospodarki ISM spadł z 38,9 pkt w październiku do 36,2 pkt. w listopadzie, czyli do poziomu najniższego od 26 lat. Amerykańska gospodarka szczyt cyklu koniunkturalnego osiągnęła w grudniu 2007 r. Od tego czasu jest w fazie spadkowej. Szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke powiedział, że oprócz cięć stóp procentowych, FED może sięgnąć po mniej konwencjonalne metody pobudzania gospodarki, jak skupowanie obligacji skarbowych.
W ślad za tymi informacjami mocno staniała ropa naftowa, cena baryłki w Nowym Jorku spadła o 9 proc. do 49,28 dol., a na giełdzie londyńskiej aż o 11 proc. do 47,53 dol. Zniżki na giełdach w USA odcisną piętno na naszej giełdzie. – Po złej sesji w Europie Zachodniej i USA ciężko jest liczyć na wzrostową sesję w Warszawie – mówi Robert Nejman. Ale inwestorzy i analitycy oczekują mocnego grudniowego odreagowania, tzw. rajdu Świętego Mikołaja.