– Pracownicy tymczasowi zapewniają nam przede wszystkim elastyczność zatrudnienia. Możemy szybko dopasować ich liczbę do wielkości zamówień – mówi Beata Dobrowolska, dyrektor HR w fabryce Colgate-Palmolive w Świdnicy, która zatrudnia w ciągu roku ok. 70 czasowników. Większość z nich ma zajęcie przy prostych pracach niewymagających kwalifikacji, np. przy pakowaniu, choć niekiedy dorywcza pomoc potrzebna jest też w biurze.
[srodtytul]Dziś zlecenie, dziś pracownik[/srodtytul]
Czasownicy w Colgate-Palmolive są z reguły zatrudnieni na dwutygodniowych albo miesięcznych umowach, co pozwala firmie na bieżąco dopasowywać wielkość zatrudnienia do potrzeb bez dodatkowych kosztów wypowiedzenia. Choć wypowiedzenia w przypadku pracowników tymczasowych i tak wynoszą co najwyżej siedem dni. Jeszcze szybciej i łatwiej można ich przyjąć.
Większość agencji pracy tymczasowej deklaruje, że może zapewnić odpowiednich ludzi w ciągu dwóch, trzech dni roboczych, przynajmniej jeśli chodzi o pracowników do prostych zadań albo fachowców, w których firma się specjalizuje.
Z mniejszym zleceniem, np. na 20 – 30 osób, duże agencje, które mają wielotysięczną bazę kandydatów, uwiną się w jeden dzień. – Podobnie jak część naszych konkurentów mamy w firmie lekarza medycyny pracy, więc gdy rano pracodawca przesyła nam ofertę, to odpowiedni kandydat może zostać przebadany i przeszkolony tego samego dnia – podkreśla Kajetan Słonina z Randstad Poland.