Łotwa ma kolejne problemy. Rządowi właśnie nie udało się sprzedać obligacji o wartości ponad 100 mln dol. Po raz kolejny w ciągu ostatnich tygodni powróciły więc plotki o dewaluacji łata, co skutkowałoby galopującym wzrostem deficytu, który i tak szybko narasta. Znaczna część długu Łotwy denominowana jest bowiem w walutach. W przypadku dewaluacji łotewskiej waluty problemy mogłyby mieć też pozostałe republiki nadbałtyckie – wszystkie trzy mają sztywno powiązany kurs waluty z euro (przystąpiły bowiem do mechanizmu ERM2).
[wyimek]40 procent - prawie o tyle od września 2008 r. do kwietnia 2009 r. skurczyły się łotewskie rezerwy walutowe[/wyimek]
Sytuację na Łotwie komentowali wczoraj przedstawiciele Komisji Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Komisarz UE ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia domaga się od rządu w Rydze bardziej radykalnych reform, które powstrzymają lawinowo narastający deficyt.
Z kolei MFW uzależnił przekazanie Łotwie kolejnej pożyczki od powstrzymania deficytu na poziomie 7 proc. PKB. – MFW jest świadomy, że aby uporać się z tą sytuacją, należy działać elastycznie i dostosowywać się do wciąż zmieniającej sytuacji – mówi rzecznik funduszu Caroline Atkinson.
Złe nastroje na Łotwie wzmogły się po tym, gdy jeden z doradców premiera Valdisa Dombrovskisa stwierdził, że dewaluacja łata jest tylko kwestią czasu. Natomiast szef łotweskiego rządu uważa, iż dewaluacja łata spowodowałaby powszechne bankructwa firm i osób prywatnych i nie powinna mieć miejsca. Ma nadzieję, że sytuację poprawi nowelizacja budżetu. – Dewaluacja waluty o 30 proc. oznacza, że wartość oszczędności i wynagrodzeń ludzi zacznie spadać bardzo szybko – tłumaczył premier Dombrovskis. Mimo to jego rząd ma coraz większy problem z zapanowaniem nad finansami publicznymi.