Szybko zapomnieć o minionym roku

Największy udział w obrotach na giełdzie miał ING Securities

Aktualizacja: 01.07.2009 12:52 Publikacja: 26.06.2009 01:44

W ostatnim roku giełdowa dekoniunktura nie sprzyjała domom maklerskim

W ostatnim roku giełdowa dekoniunktura nie sprzyjała domom maklerskim

Foto: Rzeczpospolita

Dla giełdowych inwestorów najlepszą informacją 2008 roku była ta, że już się skończył. W trakcie fatalnych 12 miesięcy giełdowe indeksy spadały w tempie wcześniej nienotowanym na warszawskiej giełdzie. W rezultacie miniony rok przyniósł 51-proc. spadek WIG, a wartość polskich spółek notowanych na GPW zmniejszyła się o 242,5 mld zł. Fatalne zachowanie polskich indeksów było pochodną zniżek na wszystkich światowych giełdach, które spadały pod ciężarem najpoważniejszego kryzysu finansowego od czasów wielkiej depresji sprzed 70 lat.

Jak mówił w wywiadzie dla „Rz” 104-letni Irving Kahn, uważany za najstarszego aktywnego inwestora giełdowego, głównym podobieństwem między tymi dwoma gigantycznymi kryzysami było właśnie to, że ucierpieli inwestorzy, którzy stracili pieniądze po gwałtownym załamaniu rynku akcji.

[srodtytul]Niższe zyski brokerów[/srodtytul]

Pochodną spadków na giełdzie i ucieczki inwestorów od kupowania akcji są gorsze wyniki brokerów. Głównym źródłem zarobków domów maklerskich jest prowizja od obrotu instrumentami finansowymi, głównie akcjami. W 2008 r. wartość zawartych na rynku kasowym transakcji sięgnęła 331 mld zł, to o 150 mld mniej niż w rekordowym 2007 roku.

W oczywisty sposób musiało się to przełożyć na wyniki domów maklerskich.

Według danych GUS w zeszłym roku domy i biura maklerskie zarobiły 1,06 mld zł. Tym samym zyski okazały się o 37 proc. niższe niż w 2007 r. Dla niektórych brokerów spadek był tak dotkliwy, że odmówili przesłania nam danych, mimo że w poprzednich latach nie mieli z tym problemów.

Cały rok na plusie zakończyło 35 z 50 podmiotów. Oprócz spadku obrotów na mniejsze zyski wpłynęła niewielka liczba transakcji z zakresu bankowości inwestycyjnej, w których pośredniczyli brokerzy.

– Brokerzy w obecnym roku powinni być przygotowani na dalszy spadek przychodów od obrotów na giełdzie, po małej liczbie ofert pierwotnych widać również, że to źródło nie zapewni im wysokich zysków – mówi Wiesław Rozłucki, były prezes warszawskiej giełdy.

Jego zdaniem na rynku brokerskim w kiepskich czasach będzie również narastała konkurencja prowizyjna. Domy maklerskie, walcząc o klientów, będą obniżały stawki pobierane od inwestorów instytucjonalnych, które są obecnie wyższe niż na rozwiniętych zachodnioeuropejskich rynkach. Najgorsze, co może spotkać brokerów w razie braku nowej hossy w ciągu najbliższych lat, to niewielkie obroty i niskie prowizje.

Mniejsze zyski oznaczają niższe wynagrodzenia w domach maklerskich, które często zależą od wypracowanego zysku. Już w zeszłym roku, gdy pensje w gospodarce szybko rosły, wynagrodzenia u brokerów spadły o 14 proc. Nie przeszkodziło to jednak najlepszym maklerom zarobić po kilka milionów złotych. Skrajnym przykładem może być wiceprezes Ipopema Securities Stanisław Waczkowski, którego wynagrodzenie w 2008 r. wyniosło 4,4 mln zł, do tego pobrał około 1 mln dywidendy ze spółki.

[srodtytul]Ten sam lider[/srodtytul]

W czołówce najaktywniejszych domów maklerskich na warszawskiej giełdzie nie doszło w minionym roku do istotnych zmian. Liderem podobnie jak w 2007 r. okazał się ING Securities, który pośredniczył w blisko 13 proc. transakcji zawartych na polskiej giełdzie. W sumie pięciu brokerów, do których należą również DM Banku Handlowego, DM BZ WBK, Ipopema Securities i UniCredit CAIB, pośredniczyło w ponad 50 proc. transakcji akcjami zawartych na GPW. Biura te skupiają się głównie na obsłudze instytucji finansowych, często zagranicznych, a nie indywidualnych klientów. Pokazuje to, że aktywność drobnych graczy była w zeszłym roku mocno ograniczona.

Z danych GPW wynika, że w 2008 roku udział inwestorów zagranicznych w obrotach akcjami wyniósł aż 43 proc., krajowe instytucje odpowiadały za 39 proc. obrotów, a tylko 18 proc. obrotów należało do inwestorów indywidualnych.

Drobni gracze w sporej części z rynku akcji przenieśli się na rynek terminowy. Rok 2008 był rekordowy na rynku instrumentów pochodnych na GPW. Wolumen obrotu wszystkimi instrumentami pochodnymi wyniósł 12,6 mln sztuk, co stanowiło 27-proc. wzrost w stosunku do roku 2007 (9,9 mln sztuk). Największym zainteresowaniem cieszyły się kontrakty na wskaźnik WIG20, których wolumen obrotu w 2008 roku wyniósł ponad 11,7 mln sztuk.

Tym samym kontrakt terminowy na WIG20 zajął siódmą pozycję pod względem wolumenu obrotów wśród kontraktów terminowych na indeksy w Europie. Jednak nawet liderzy rynku instrumentów pochodnych, na którym najaktywniejszy był DM BOŚ, podkreślają, że wzrost obrotów kontraktami terminowymi nie jest w stanie zniwelować mniejszego ruchu na rynku akcji.

[srodtytul]NewConnect napędza liczbę debiutów [/srodtytul]

Mimo głębokiej bessy na dwóch rynkach prowadzonych przez warszawską giełdę pojawiły się w zeszłym roku 94 spółki: 33 na głównym rynku GPW oraz 61 na NewConnect.

Wartość ofert przekroczyła 9,5 mld zł i była o połowę mniejsza niż w 2007 roku. Dodatkowo dla rozjaśnienia obrazu trzeba podać, że ponad połowę (5,5 mld zł) tej sumy stanowił debiut New World Resources, a tylko kilka procent akcji spółki trafiło na giełdę w Londynie i Pradze. Największą transakcją na rynku IPO (2 mld zł) okazała się przez to emisja akcji energetycznej Enei, która w większości trafiła do strategicznego inwestora. Na rynku ofert wtórnych spadek ofert sięgnął 50 proc.

[srodtytul]Nowi gracze wyhamowali [/srodtytul]

Zyski z pośredniczenia przy giełdowych transakcjach zachęcało prywatne podmioty do ubiegania się o licencje maklerskie. Aktywność małych podmiotów częściowo była też odpowiedzią na uruchomienie przez GPW rynku NewConnect. W sumie w całym zeszłym roku i przez pierwsze pięć miesięcy obecnego roku Komisja Nadzoru Finansowego wydała pięć nowych licencji, część wniosków złożonych w Komisji została wstrzymana. Jedyna tegoroczna dotyczy działalności biura maklerskiego Alior Banku. Widać, że nowe podmioty w ciężkich czasach wstrzymują decyzję o otwarciu swojego biznesu.

Natomiast działające na polskim rynku i dobrze sobie radzące domy maklerskie zaczynają coraz śmielej myśleć o zagranicznej ekspansji. Prezes tegorocznego debiutanta – Ipopemy Securities – głośno mówi o tym, że jego dom maklerski ma rozpocząć działalność również na czeskim i węgierskim rynku. W zeszłym roku działający na rynku forex DM X-Trade Brokers rozpoczął działalność w trzech nowych krajach: Niemczech, Rumunii i Słowacji. Również w minionym roku DM IDM SA kupił pakiet udziałów w brytyjskim domu maklerskim Merchant Securities. Działania te pokazują, że aby skutecznie walczyć o pozycję na rynku, nie wystarczy biernie pośredniczyć w obrocie akcjami.

Dla giełdowych inwestorów najlepszą informacją 2008 roku była ta, że już się skończył. W trakcie fatalnych 12 miesięcy giełdowe indeksy spadały w tempie wcześniej nienotowanym na warszawskiej giełdzie. W rezultacie miniony rok przyniósł 51-proc. spadek WIG, a wartość polskich spółek notowanych na GPW zmniejszyła się o 242,5 mld zł. Fatalne zachowanie polskich indeksów było pochodną zniżek na wszystkich światowych giełdach, które spadały pod ciężarem najpoważniejszego kryzysu finansowego od czasów wielkiej depresji sprzed 70 lat.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy