Zapisy potrwają do 27 października. Maksymalna cena została ustalona na 23 zł.
Przy założeniu, że maksymalna cena nowo emitowanych akcji sięgnie właśnie tej kwoty, prognozowany na ten rok wskaźnik ceny do zysku dla PGE wynosi prawie 12,8. To więcej, niż wynosi średnia dla europejskich konkurentów spółki (takich jak CEZ, RWE, EdF) – 11,5. Jednak ze względu na specyfikę Polskiej Grupy Energetycznej porównywanie jej do konkurencji nie jest łatwe. Analitycy zaznaczają, że PGE jest grupą o stosunkowo krótkiej historii.
PGE nie jest jednak pierwszą państwową spółką elektroenergetyczną, która debiutuje na GPW. W ubiegłym roku szlak przetarła sporo mniejsza Enea. Jak pokazują jej doświadczenia, energetyka jest dla inwestorów atrakcyjna niezależnie od koniunktury na rynku. Inwestorzy indywidualni, którzy kupili akcje Enei w trakcie IPO, zapłacili za nie 15,4 zł. Jeżeli ich nie sprzedali, obecnie mają papiery warte ponad 23 zł.
Branża energetyczna jest bowiem dość odporna na zawirowania sytuacji gospodarczej i dobrze sobie radzi nawet w czasach dekoniunktury.
Do tego PGE ma nad Eneą przewagę w kilku kwestiach. Po pierwsze, najbardziej dochodową częścią działalności pionowo zintegrowanej grupy energetycznej (czyli takiej, która łączy wszystkie rodzaje działalności potrzebne do tego, aby prąd mógł trafić do odbiorców końcowych) jest produkcja energii elektrycznej. A PGE ma w tym rynku aż 42 proc. udziału. Dodatkowo wytwarzaną przez nią energię kupują nie tylko jej właśni odbiorcy, ale i inne firmy energetyczne.