Senat nie zaakceptował sztandarowego projektu ochrony klimatu, jaki przygotował rząd Kevina Rudda. Zdaniem ekspertów, to jasny sygnał do przyspieszenia wyborów, bo senat już drugi raz odrzucił tę popieraną przez rząd ustawę.
Porażka rządu jest tym dotkliwsza, że na rozpoczynającym się w przyszłym tygodniu szczycie klimatycznym ONZ w Kopenhadze Australia nie będzie mogła podjąć żadnych poważnych zobowiązań. Kraj ten chce ograniczyć do 2020 r. swoje emisje dwutlenku węgla o 5 proc. a docelowo o 25 proc. jeśli dojdzie do porozumienia w Kopenhadze.
Rząd zapowiedział, że drugi raz będzie starał się o zatwierdzenie projektu ustawy w lutym. Argumentuje, że chce dać opozycyjnej Partii Liberalnej więcej czasu do namysłu. — Nasz kraj jest jednym z najsuchszych i najgorętszych na ziemi. Zmiany klimatu dotkną nas szczególnie mocno - przekonuje członek rządu Julia Gillard.
Projekt ustawy przewidywał ustanowienie w Australii systemu handlu prawami do emisji CO[sub]2[/sub] na wzór obowiązującego w Unii Europejskiej ETS. System, który planowano uruchomić w lipcu 2011 r., obejmowałby 75 proc. emisji dwutlenku węgla Australii i byłby największym po unijnym na świecie.
Australia czerpie 86 proc. energii z węgla. Emisje dwutlenku węgla w tym kraju wynoszą 553 mln ton, w przeliczeniu na głowę mieszkańca jest to 28,6 tony - co stanowi najwyższy wskaźnik na świecie.