Wczoraj przez większą część dnia na warszawskiej giełdzie nie wydarzyło się właściwie nic ciekawego. Notowania przebiegały w typowej przedświątecznej atmosferze. Przy znikomym zainteresowaniu handlem główne indeksy oscylowały wokół piątkowego zamknięcia.
Nie były publikowane żadne istotne informacje gospodarcze, co dodatkowo wpływało na monotonny przebieg sesji. Rynek ożywił się dopiero po bardzo dobrym otwarciu giełd w Stanach Zjednoczonych.
Wzrost tamtejszych indeksów na początku notowań o prawie 1 proc. spowodował większy popyt na pozostałych giełdach (na zamknięciu Dow Jones zyskał 0,83 proc., NASDAQ 1,17 proc., a S&P 500 1,05 proc.). Skorzystał na tym rodzimy parkiet, choć popyt ograniczył się głównie do akcji największych spółek. WIG20 zyskał ostatecznie 0,83 proc., w czym istotny udział miały akcje PKN Orlen oraz KGHM.
Gorzej było wśród najmniejszych firm. Reprezentujący je wskaźnik sWIG80 spadł o 0,18 proc.
Bez echa przeszła wśród inwestorów informacja o wyższym, niż wcześniej szacowano, napływie środków do funduszy inwestycyjnych. Według danych firmy Analizy Online zajmującej się monitorowaniem rynku funduszy w listopadzie zanotowano znaczny ruch klientów. Saldo wpłat i umorzeń było dodatnie i wyniosło 0,76 mld zł. Ale wartość zarówno po stronie zakupów, jak i umorzeń, była w tym roku rekordowa.