Reno w stanie Nevada. 4 lipca 1910 roku. To właśnie wtedy po raz pierwszy o bokserskim pojedynku napisano „walka stulecia”. Walczyli Jack Johnson i James Jeffries. Prawdopodobnie nigdy by do tego wydarzenia nie doszło, gdyby Johnson nie był Murzynem, który mistrzostwo świata zdobywał, pokonując białych bokserów, romansował z białymi kobietami, żenił się z nimi i śmiał wszystkim w nos. Swoim rywalom też. Uznano, że powrót na ring i odebranie tytułu Johnsonowi jest obowiązkiem kogoś takiego jak Jeffries. Domagał się tego m.in. Jack London, który pisał także o boksie.
Były mistrz, który prowadził szczęśliwe życie zamożnego farmera, nie miał w tej sytuacji wyjścia. Pojedynek w dniu amerykańskiego Święta Niepodległości obejrzały 42 tysiące ludzi, co było rekordem na owe czasy, ale tak naprawdę żyła nim cała Ameryka. W Chicago na stadionie Coliseum przebieg walki miały odtwarzać oświetlone elektrycznym światłem figury w zależności od treści telegramów napływających z Nevady.
Ale nikt nie chciał spojrzeć prawdzie w oczy. Jeffries zrzucił aż 41 kg w ekspresowym tempie, a ostatni pojedynek stoczył sześć lat wcześniej. Lżejszy i wyższy Johnson w tym czasie wchodził do ringu około 40 razy i zwykle szybko nokautował rywali. Nic dziwnego, że pojedynek był jednostronny. Jack London napisze wprawdzie, że Johnson poza uśmiechem nie pokazał nic więcej, ale nie można zapominać, że po lewym sierpowym mistrza Jeffries upadł na deski po raz trzeci. Chwilę później sekundanci nie bez wysiłku zaciągnęli go do narożnika. Johnson wygrał w 15. rundzie przez nokaut. Zamiast braw, jak pisze w „Słynnych pojedynkach” Aleksander Reksza, były rewolwerowe strzały. Biali kibice atakowali na stadionie Murzynów. Burdy przeniosły się na ulice i wkrótce rozlały się na całą Amerykę. Skutki walki o honor białej rasy były opłakane. Jeffries wrócił na swoją farmę i nigdy więcej nie dał się już namówić na bokserski pojedynek. Zmarł w marcu 1953 roku, mając 78 lat.
Johnson walczył do starości. Do pięćdziesiątki na zawodowym ringu, a później brał udział w pokazówkach. Ostatnią walkę stoczył, mając 67 lat. Rok później już nie żył. Zginął w wypadku samochodowym w Karolinie Południowej. Jechał zbyt szybko i prowadzony przez niego samochód wypadł z drogi.
[srodtytul]Pokonać Niemców[/srodtytul]