Jak będzie trzeba, fundusz ma także pieniądze, żeby uspokoić wściekłych na Greków inwestorów. Bruksela się zarzeka, że nie da ani grosza. Bo Grecy muszą poradzić sobie sami.
Może dojść do totalnego załamania finansowego – mówią pesymiści. Ich zdaniem Grecja najpewniej okaże się drugim Dubajem. – Dzisiaj jest na rozdrożu i musi zacząć od odbudowy zaufania – uważa Dominique Strauss-Kahn, dyrektor generalny MFW. Jego zdaniem wszystko zależy od woli politycznej nowego rządu. Dyrektor generalny Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju Angel Gurria, zresztą Meksykanin, zapewnia, że Grecja nie stanie się drugim Meksykiem i nie zawiedzie inwestorów. – Nie widzę możliwości, aby Grecja opuściła strefę euro – mówił Gurria.
[srodtytul]Wiwaty w Atenach, dementi z Pekinu[/srodtytul]
Grecką tragedię gospodarczą nowy rząd socjalistów odziedziczył po wyborach jesienią ubiegłego roku. Nie miał innego wyjścia, jak wprowadzić ostre cięcia wydatków. Nie trzeba było długo czekać, aby Grecy wyszli na ulice, jak to robią od wielu lat. I zawsze pomagało. Premier George Papandreu w ostatni poniedziałek widział z okna swojego biura rolników, którzy przez tydzień blokowali przejścia graniczne z Bułgarią i zakończyli akcję na ulicach Aten. Chcą wyższych cen na produkty rolne, dopłat do produkcji, niekoniecznie tych, które akceptuje Bruksela.
Od poniedziałku zamierzają strajkować związki zawodowe sektora publicznego i prywatnego. – Nie pozwolimy pić krwi naszych rolników – tłumaczył reporterce CNN jeden ze związkowców, przyznając, że właściwie, to już jest zawodowym demonstrantem.