Przeciwdziałać złym praktykom mają tzw. zespoły antykorupcyjne. Siemens ma zatrudnić obserwatora, który będzie nadzorował przestrzeganie przepisów.
Nadzorcą tym będzie były minister finansów Theo Waigel. Ma on też składać raporty władzom amerykańskim. Siemens uruchomił też infolinię. Pracownicy mogą się tam m.in. dowiedzieć, czy dozwolone jest zaproszenie partnera biznesowego na obiad, ale też donieść o podejrzanych biznesach.
Także motoryzacyjny MAN postawił na wczesny system wykrywania i zatrudnił aż 20 ekspertów antykorupcyjnych.
– Ostatnie doświadczenia [dotyczące korupcji – red.] wiele nas nauczyły – mówi szef Daimlera Dieter Zetsche. – Żaden biznes na świecie nie jest wart łamania reguł, prawa i etycznych standardów
– dodaje. Dlatego koncern położy duży nacisk na działania antykorupcyjne (m.in. zatrudni ekspertów ds. korupcji), a transakcje będą uważniej sprawdzane.
Czy to oznacza, że niemieckie firmy zrezygnują z korupcji? Eksperci są sceptyczni. – Nie sądzę, by gospodarka się oczyszczała. Ale spada ochota na korumpowanie, zwłaszcza że praktyki te, m.in. przez wewnątrzfirmowe regulacje częściej wychodzą na jaw – uważa prof. Schneider.
Zdaniem von Hauenschilda procesy te nie oczyszczą gospodarki, ale będą miały fundamentalne znaczenie. – Największych 30 notowanych we Frankfurcie firm nie może już sobie pozwolić na korupcję, ze względu na szkody dla reputacji i wysokie kary pieniężne – wskazuje.
Tymczasem, jak mówi Sylvia Schenk z Transparency International, „zainteresowanie walką z korupcją koncentruje się głównie na gigantach, a zaniedbuje się firmy średniej wielkości, gdzie pracuje od kilkunastu osób do nawet kilku tysięcy”. A tam korupcja nadal kwitnie.
– Z doświadczenia wiem, że po tym, jak sprawa znika z pierwszych stron gazet, poruszenie zamiera, wszystko wraca do normy – uważa Wolfgang Schaupensteiner, ekspert w sprawach korupcji, który przez 14 lat był we Frankfurcie prokuratorem ds. przestępstw finansowych.
[ramka][srodtytul]Co mówią niemieckie przepisy[/srodtytul]
Do 1998 roku dawanie łapówek przez niemieckie firmy zagranicznym urzędnikom, także na szczeblu rządowym,nie tyko nie było karane, ale wręczane łapówki przedsiębiorstwa wręcz mogły sobie odliczyć od podatków. We wrześniu 1998 roku weszło w życie nowe prawo antykorupcyjne, wedle którego firmy mogły zostać ukarane w przypadku, gdy wręczane łapówki służyły zdobyciu przewagi nad konkurencją,na przykład wygraniu przetargu.
Jednak niemieckie firmy niewiele sobie robili z tego prawa, bowiem obowiązywało ono w zasadzie tylko na papierze. Dopiero w 2007 roku Niemcy poważnie zabrali się za zwalczanie praktyk korupcyjnych stosowanych za granicą przez firmy z tego kraju i zaostrzyli przepisy antykorupcyjne, które zabraniają niemieckim przedsiębiorcom wręczania wszelkiego typu łapówek na całym świecie. [/ramka]