[i]Korespondencja z Brukseli[/i]
Eurodeputowani przegłosowali wczoraj rezolucję opisującą ich oczekiwania na zbliżającą się konferencję klimatyczną w Cancun. „W interesie przyszłego wzrostu gospodarczego Unii Europejskiej przypominamy o konieczności przyjęcia celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej o 30 proc. do 2020 r. w porównaniu z poziomem z 1990 r.” – brzmi fragment dokumentu. I dalej: „Niezależnie od wyniku międzynarodowych negocjacji we własnym interesie UE leży dążenie do celu klimatycznego przekraczającego poziom 20 proc.”.
Rezolucja podzieliła PE: 292 osoby były za, 274 przeciw – wynik rzadko spotykany w dążącej do kompromisu izbie. O 30-proc. redukcji mówi też przyjęta wczoraj przez eurodeputowanych strategia energetyczna Unii Europejskiej.
Oba te dokumenty nie mają mocy prawnej, wyrażają jedynie polityczną wolę większości eurodeputowanych. Dążeń tych nie podziela jednak większość rządów państw członkowskich Wspólnoty, które decyzje w tej sprawie podejmują. Dlatego negocjująca w imieniu UE Komisja Europejska jedzie do Cancun bez nadziei na przełom w sprawie wyższych celów.
– Nasza oferta jest na stole: gotowi jesteśmy dążyć do 30 proc., pod warunkiem że inni dokonają podobnego wysiłku – powiedziała „Rz” Connie Hedegaard, unijna komisarz ds. zmiany klimatycznej. Według niej nie ma jednak na to szans. – Amerykanie nie mają legislacji w tej sprawie, nie mają nawet większości w Senacie – zauważa.