Euro umacniało się wczoraj wobec dolara, a większość europejskich indeksów giełdowych rosła po raz pierwszy od czterech dni. Zwyżki na niektórych parkietach przekraczały 2 proc. Hiszpański indeks Ibex 35 wzrósł o 4,4 proc. Mocno zyskiwały m.in. akcje Banco Santander. Drożały one późnym popołudniem o prawie 8 proc.
Przypływ optymizmu odczuwalny był również na polskim rynku. WIG20 wzrósł wczoraj o 2,14 proc. Umacniał się złoty. Za euro płacono w środę przez krótki czas mniej niż 4 zł.
Spadała rentowność obligacji rządowych Portugalii oraz innych państw z peryferii strefy eurolandu. Zmniejszał się też koszt CDS (instrumentów finansowych zabezpieczających przed ryzykiem bankructwa dłużnika) dla państw strefy euro. W przypadku Portugalii spadł on po południu o 50 pkt bazowych, do 492 pkt, a dla Hiszpanii zmniejszył się o 33 pkt, do 331 pkt. Im jest on wyższy, tym według inwestorów większe ryzyko plajty dłużnika.
Na uspokojenie rynków wpływ miały nie tylko dobre odczyty wskaźników koniunktury PMI z Europy, ale też słowa Jean Claude’a Tricheta, prezesa Europejskiego Banku Centralnego. – Nie wierzę w to, że stabilność finansowa w strefie euro może zostać podana w wątpliwość. Obserwatorzy mają tendencję do niedoceniania determinacji rządów – stwierdził Trichet na spotkaniu z eurodeputowanymi w Brukseli. Nie wykluczył, że EBC przedłuży lub nawet rozszerzy program interwencyjnego wykupu obligacji ze strefy euro. – Ten program trwa i dopiero zdecydujemy, co z nim dalej robić – mówił.
W efekcie inwestorzy zaczęli oczekiwać nowych działań EBC, by powstrzymać kryzys w strefie euro. I będą obserwować dzisiejsze posiedzenie władz EBC. To na nim zapadną decyzje o dalszym interwencyjnym programie wykupu obligacji. Według Reutersa rząd USA może dołożyć się do Europejskiego Programu Stabilizacyjnego, a rynek zareagował umocnieniem kursu euro wobec dolara. Równocześnie pojawiła się informacja, że USA chcą obniżyć deficyt finansów publicznych o 10 bln dolarów w ciągu dziesięciu najbliższych lat. Ten plan to olbrzymie wyzwanie.