Polska musi radykalnie obniżyć poziom deficytu finansów publicznych, i to w bardzo krótkim czasie. Nie jest to jednak coś, z czym nie uporały się już wcześniej inne kraje, i nie jest to też niemożliwe – uznali uczestnicy debaty „Konsolidacja finansów – duże oszczędności przy małych cięciach wydatków” zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą” i Polski Bank Przedsiębiorczości.
– Musimy ściąć deficyt o ponad 4 pkt proc. PKB – przyznał Adam Jasser, minister w Kancelarii Premiera. – Otwarte pozostaje pytanie, w jakim tempie należy to zrobić. Czy jest to nam potrzebne tu i teraz, czy też możemy ten proces rozłożyć w czasie?
Komisja Europejska nie uważa jednak, abyśmy mieli czas, i zażądała od polskiego rządu przedstawienia planu działań, które mają doprowadzić do redukcji nadmiernego deficytu do końca 2012 r. – To będzie decyzja polityczna – powiedział minister. – Mogę jednak zapewnić, że jest w koalicji zgoda, aby takie propozycje przygotować.
W jaki sposób rząd zamierza to osiągnąć? Na to pytanie jasnej odpowiedzi nie ma. – Pole manewru nie jest duże – stwierdził Jasser. – Można zlikwidować ulgi prorodzinne oraz inne ulgi i przywileje, zlikwidować zasiłek pogrzebowy, ale to nie są popularne posunięcia i prawdopodobnie nie wystarczą, aby zasypać dziurę budżetową. Jeszcze bardziej kontrowersyjne jest podnoszenie obciążeń podatkowych.
Minister z Kancelarii Premiera chętnie sięgnąłby za to do kieszeni urzędników niższego szczebla. Przypomniał, że pensje w administracji publicznej zostały w tym roku zamrożone, jednocześnie jednak wskazał, że rząd nie ma możliwości kontrolowania wynagrodzeń w samorządach, a tam skala podwyżek w tym roku sięga 7 proc. – Gdyby również tam pensje zostały zamrożone, dałoby to oszczędności rzędu 1 proc. PKB – wyjaśnił Jasser.